Top Social

.

LIFESTYLE & INTERIOR BLOG

Featured Posts Slider

Image Slider

piątek, 27 kwietnia 2018

FRIDAY I'M IN LOVE


Dzień dobry. Piątek. Jak miło.... Ten tydzień kompletnie mi umknął. To znaczy dużo zrobiłam i byłam w wielu miejscach, ale dopiero co się zaczął, a już się kończy... Zdecydowanie inaczej już patrzę na zjawisko 'przemijania', od kiedy mam przed sobą wizję czwórki z przodu... Nie robię z tego problemu, teraz czuję się w swojej skórze bardzo dobrze, ale jednak jest tyle rzeczy, które już ode mnie nie zależą....tyle rzeczy, których nie zrobię, nie poznam... Cóż, taka kolej rzeczy. Ale wiecie co? Każdy dzień jest cudowny i każdy przeżyty w zdrowiu cieszy mnie ogromnie, bo jak tylko sprawne jest narzędzie do życia, czyli nasze ciało, to to życie można brać całymi garściami, wszystkimi zmysłami. Celebrować, cenić, zapamiętywać. Jak wiosną budzi się do życia, wykluwa i rozwija...
Piątku mój drogi - będę Cię pamietać, miej to na względzie i bądź dla mnie dobry {;)}.




Pięknego weekendu dla Was Kochani! Nie męczą Was jakieś alergie??? Oby jak najmniej.

G E T  T H E   L O O K


wtorek, 24 kwietnia 2018

WE ARE KNITTERS


Zastanawiam się, co też mnie podkusiło, żeby chcieć robić kolejny sweter na drutach... Czy fakt, że zrobię go sama, czyli krzywo i dalece nieprofesjonalnie, jest atutem przemawiającym za tym, żeby do pierwszej w nocy narzucać te oczka na drewniane patyczki? Nie wiem...zadaję sobie to pytanie, ale brnę w to dalej. Taki nałóg stawiania sobie ciągle jakiś poprzeczek, bo przecież o wiele łatwiej byłoby wejść do sklepu i przymierzyć gotowy produkt, niż walczyć z materią i wierzyć, że to, co z tego mi wyjdzie, będzie nadawało się do chodzenia.... Co zrobić. Cała ja. Zatem do dzieła!

kolor natural







Kochani w tym tygodniu mam dla Was rabat 20 % na produkty
Otrzymacie go przy zakupach wykorzystując kod: spring_wak. 
wtorek, 17 kwietnia 2018

SŁÓW KILKA...RÓWNIEŻ O KOSZU NA ŚMIECI


Tak sobie myślę, że wiele rzeczy w moim życiu zmieniło swoje proporcje. Małe stało się nadprogramowo duże, a to, co wcześniej pochłaniało większość mojej uwagi zniknęło prawie zupełnie. Może jedynie odnajdując moją świadomość we śnie i błąkając się jeszcze niespokojnie, jak uwięziona ćma, która czuje potrzebę ciągłego podążania za światłem, i która gdy je znajdzie to popada w lekką paranoję próbując się utrzymać w jego pobliżu. Ćmą nie jestem. Na szczęście. Ale nie łatwo mi było zaakceptować zmiany, więc zachowywałam się poniekąd odrobinę jak schizofreniczny łuskoskrzydły owad zamknięty pod szklanką. Jednak z perspektywy kilku miesięcy widzę, że to, czego się obawiałam, dało mi nadspodziewaną siłę i spokój. Czyli było dla mnie dobre.


Zauważyłam też w swoim życiu pewną prawidłowość. Nie wiem, czy to budujące spostrzeżenie, wielu pewnie uznałoby to za brak zdecydowania, albo konsekwencji, pięknie brzmiącej perseverence.... Otóż, średnio co pięć lat zmieniam w życiu cele, albo po prostu przekierowuję swoją energię. Czasem dotyczy to pracy, a czasem życia osobistego. Jednak ta cykliczność jest dla mnie bardzo charakterystyczna. Dlatego też dzisiaj podobnie jak kiedyś w przeszłości i kiedykolwiek w przyszłości, nie uważam, że znajduję się w miejscu docelowym i ostatecznym. Dobrze wiem, że gdzieś zmierzam i zmiany są nieuniknione. Że wybory są konieczne i żaden z nich nie jest zły. Zbieram doświadczenia jak koraliki i nanizuję je cierpliwie na swój łańcuszek życia. Praca nie jest ostateczna, a zdrowia nie można kupić. I tak dalej i tym podobne. Nie będę zanudzać. Ważne jest to, żeby nie czekać, aż ktoś za nas zdecyduje, aż weźmie nasze życie w swoje ręce i zrobi z niego pożytek, nada mu sens. Albo nawet je uratuje. To nasze zadanie, aby kreować je w taki sposób, by zadowalało nas i pozwalało nam na dzielenie się tym ogromnym szczęściem z innymi, których kochamy. Warto więc szukać miłości, spokoju, warto zmienić czasem pracę, wziąć wolne, zacząć od nowa rzeczy, które przecież zwyczajnie można zrobić inaczej. Warto próbować, bo w próbowaniu jest pewne poczucie pełni i satysfakcji. Czasem, by stanąć w miejscu, potrzeba przejść i przejechać tysiące kilometrów... I to jest dobre. To jest życie.






Ale nie o tym miało dzisiaj być. Miało być zwyczajnie....o koszu na śmieci {uśmiech}. Tylko że kosz na śmieci nie zmusza mnie aż do tylu przemyśleń. Myślę, że zdjęcia pozwolą Wam się wystarczająco zapoznać z tematem. Dla zainteresowanych jednak napiszę, że Brabantia to holenderska marka, której produkty domowego użytku są doskonałej jakości i nie jest to zdanie podyktowane mi przez samego producenta. Używam akcesoriów kuchennych Brabantii już od wielu lat i są po prostu niezniszczalne i niezastąpione w domu. Teraz zdecydowałam się na biały kosz wolnostojący NewIcon i jestem bardzo zadowolona, gdyż wcześniej miałam niewielkie kosze umiejscowione w szufladzie pod zlewem, co było nieco kłopotliwe. Doceniam pedał i wolno opadające zamknięcie, gdyż wreszcie mogę wyrzucać do kosza odpadki, bez konieczności wycierania rąk w czasie pracy. Bardzo praktyczne rozwiązanie, biorąc pod uwagę posiadanie białych mebli w kuchni. I....muszę przyznać że ten kolor {mineral eternal white} przepięknie się prezentuje i w ogóle nie ma problemu z utrzymaniem go w czystości.
Brabantia ujęła mnie jeszcze jednym faktem - a mianowicie przy produkcji koszy na śmieci wdrożony jest program ekologiczny. Kupując kosze NewIcon - wspiera się akcję Ocean Cleanup, minimalizującą ilość śmieci dryfujących po oceanach, a w przypadku gospodarowania odpadami w naszych domach, każde działanie proekologiczne jest bardzo ważne i warto na to uczulać domowników, zwłaszcza tych najmłodszych. 
Same kosze NewIcon są wykonane w 40% z materiałów pochodzących z recyklingu, a po jego wyrzuceniu 98% pojemnika i opakowania jest poddawane recyklingowi. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, to szukajcie informacji na stronie Brabantii oraz TU.

Zostawiam Was ze zdjęciami i kawą, a ja pędzę do kuchni.... dzisiaj kurczak po chińsku z warzywami i ryżem ..... już mi burczy w brzuchu Kochani. 






Uściski.
Do szybkiego napisania.

G E T   T H E   L O O K



środa, 4 kwietnia 2018

DZIEŃ DOBRY


DZIEŃ DOBRY KOCHANI w poświątecznej codzienności. Powoli zbieram wiosenną energię, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zawisła w powietrzu - słońce, przyjemne ciepło...., tego wszyscy już naprawdę bardzo potrzebowaliśmy, prawda?

Zaczynam jak zawsze od kawy. Dzisiaj już mam bardziej klarowny plan niż wczoraj, zatem ...jeszcze łyczek i ruszam.

Dobrego dnia dla Was! I słońca, duuuużo slońca!






FILIŻANKA BROSTE COPENHAGEN

Custom Post Signature

Custom Post  Signature