Czy to tak zawsze jest, że jak sobie coś człek sprawi, to zaraz ma wrażenie, że wyszcy dookoła mają to samo!!!??!!
No bo wybierze lodówkę, szarną, inną niż wszyscy, a tu masz ci babo, za chwilę sąsiadce siada zamrażalnik i bum, szarą sobie kupuje...
Wózek dla dzieciaka - no czarny, bo kto by kupił czarny? Na pewno będzie oryginalnie i nie spotkam na spacerze drugiej tak nawiedzonej mamy, co to pociechę w czarnym wózku wozi... błąd, pomyłka, długo nie trwało - dwie osiedlowe świeżo upieczone mamy wyposażone w czarne wozy popylały po osiedlu....
No to pomaluję sobie elewację....n a...jagodowo! Tak, to będzie coś! Nikt jagodowego domu nie ma!!!! Ja będę miała:)))
No i miałabym, gdyby farba była taka jak być miała, a nie szara, jak dziesiątka domów w okolicy....
No, może niezupełnie jestem szczera, bo w jednej części elewacji jestem oryginalna - w sajdingu, który kiedyś tam jako nowinka był założony i wszyscy w okolicy dawno już tą pomyłkę architektoniczną zdążyli wymienić na coś ładniejszego...Ale chyba nie o taką oryginalność mi chodziło.
No to może chociaż samochód??? Nieeeee...używanemu koniowi na karoserię nie patrzą, więc i samochód mam w dominującej na ulicy oliwkowej szarości... Jedna zaleta - myć nie trzeba ;P
No to zamiast sukienki z Solara, w której widziałam moją własną uczennicę, wyskoczę w sobotę na targ i wyhaczę jakieś cacko za grosze! Na pewno będzie oryginalne, bo kto przy zdrowych zmysłach ubiera się na targowisku, hehe:) Spryt kochane, spryt!
I co? D....a! W kolejce na poczcie stała babka w indentycznej sukience!!!! (Ciekawe ile dała...:P)
Ło matko, to wcale nie takie proste, być oryginalnym...
I jak kupiłam kwiata, który raz mi kiedyś mignął przed oczami, to teraz non stop natykam się na jego zdjęcia!!!
A może teraz dopiero zauważam???
W każdym bądź razie, nie będzie "inaczej". Będzie za to satysfakcjonująco, bo znalazłam kwiatek i to w pobliskiej kwiaciarni!!!! Była dostawa!!! Więc podejrzewam, jestem pewna, że w co czwartym domku na moim osiedlu stoi teraz na parapecie fikus lyrata!
:D
Uwierzcie, że te wszystkie sytuacje, choć mi się przytrafiają, wcale mnie nie frustrują, a wręcz przeciwnie - bawią raczej i uśmiecham się w duchu do swojej małomiasteczkowej natury ( lub, mam nadzieję, do jej braku). Tak mi się jakoś nasunęły te myśli, kiedy patrzyłam w kwiaciarni na kobietki, które dosłownie wyrywały sobie "świeże zielone" z rąk ;)
Zresztą gdyby było inaczej, to nie pisałabym przecież bloga!
***
I Moje Kochane posadziłam.
Popularnego i pięknego Fikusa i moje inne maleństwa, które gdzieś miałam poukrywane po kątach.
I jestem bardzo zadowolona:)))
Jak niewiele potrzeba, żeby uszczęśliwić człowieka!
Dziękuję Wam szczerze za pomoc w wyborze, rady i podpowiedzi:)) każda była cenna, bo niewiele się znam na doniczkowacach.
Mam nadzieję, że przeżyją moją pielęgnację i czułości moich kocich przyjaciół:)
Ściskam*