poniedziałek, 15 lutego 2016
Zdecydowanie tak... Stay hungry. Stay foolish. Mogłabym się pod tym podpisać. Ale już ktoś to powiedział. Nie ktoś, tylko Steve Jobs. Czasem śmieję się w duchu, że on też zaczynał skręcać komputery w garażu. Tylko jego geniuszu i smykałki do biznesu niestety nie posiadam, ani nie odkryłam niczego, co zrewolucjonizowałoby życie milionów ludzi. Ale... Nie potrzeba mi głodu i szaleństwa na taką skalę. Może być identycznie nawet w skali mikro. W ciasnych murach własnej rzeczywistości - wystarczy nie stracić apetytu na życie, co czasem zahacza o szaleństwo, aby móc poczuć pełnię i być szczęśliwym.
Kiedyś ktoś z Was napisał mi bardzo mądrze w komentarzach, ujmując mnie tym mocno za serce, nie pamiętam czy to była Antosia, czy Pani Kasia.... któraś z tych dwóch mądrych kobiet. Otóż napisała mi, że gdy jest pasja i oddanie, wiara w to, co się realizuje i radość z tworzenia każdego dnia, to cała reszta sama przyjdzie. Spełnienie, dobrobyt, szczęście. Nie trzeba się o to martwić. Czasem gubię tę wiarę, bo jakoś nie wszystko jest tak oczywiste i pewne, można przecież wątpić od czasu do czasu, ale na szczęście dzieje się tak na tyle sporadycznie, że nie gubię z pola widzenia tego, co w życiu cenię najbardziej. I jeszcze jedno - trzeba pozostać głodnym, szukać, odkrywać, decydować się na zmiany. Ponoć każdego roku trzeba pojechać w miejsce, w którym się jeszcze nigdy dotąd nie było... Nie dreptać tylko utartymi ścieżkami. Tyle jest rzeczy, które nas pchają do przodu. Wystarczy odrobina szaleństwa i odwagi.
Szaleństwem było budowanie domu. Szaleństwem jest upieranie się przy swoich racjach. Szaleństwem jest prowadzenie firmy w pojedynkę. Wy również macie z pewnością swoje szaleństwa... I dobrze. Niech tak pozostanie.
A teraz, jak widać na załączonych obrazkach - suszę dom... Szaleństwem było tynkowanie w środku zimy [he he he]. A jeszcze większym jest założenie, że do końca marca położę regipsy. No zobaczymy... [;P]
l o v e
a g a