BIG IN JAPAN
{o oryginalnym sposobie na życie, niezależnym myśleniu, o tym jak trudno się wybić, gdy nie ma się odmiennych poglądów, talentu, daru, czyli nie będąc wielkoludem pośród małych ludzi;
o ludziach trybikach i wielkich jednostkach;
o świadomej pracy nad sobą;
o akceptacji siebie i innych}
Utarł się stereotyp, że łatwiej jest odnieść sukces, gdy mamy wielki talent, który wystarczy w sobie odkryć i poświęcić mu godziny nauki, by oszlifować jak diament. Że łatwo zaistnieć, gdy ma się urodę, elokwencję, pieniądze, wielki dom i temu podobne. A ja Wam powiem, że może i choć jest w tym ziarno prawdy, to z całą pewnością łatwo być zauważonym niejednokrotnie wbrew własnej woli, wtedy, gdy chcielibyśmy właśnie pozostać niewidzialni. Gdybym nie miała nóg i walczyła bezsilnie z wózkiem, by pokonać kolejne schody przed sklepem, gdybym publicznie okazywała miłość ukochanemu będąc gejem, gdybym chowała brak włosów po chemii pod zbyt idealną peruką, gdybym tak wyłamywała się z przyciasnych ról narzuconych mi przez społeczeństwo … Chciałabym, żeby nie postrzegano mnie przez pryzmat mojej odmienności... A jednak wtedy wbrew moim pragnieniom dostrzegano by mnie bez trudu.
Każdy medal ma dwa oblicza, pozytywne i zatrważające, ale niezaprzeczalnie w obu przypadkach, jeśli czymś się wyróżniamy z tłumu, zwracamy na siebie uwagę. Większość z nas lubi i domaga się tej uwagi. Jedni od swoich zapracowanych rodziców, inni od szeroko pojętej publiczności, współpracowników, od sobie podobnych, którym jednak daru oszczędzono. Inni natomiast wręcz odwrotnie, chcieliby tą swoją inność schować przed światem najgorliwiej pragnąc akceptacji i równych szans na szczęście, pracę, czasem nawet życie… Nie mam pomysłu na ludzką nieczułość i brak akceptacji. Na brak zrozumienia, czy ciasne poglądy. Ale wiem, że każdy może odnaleźć w sobie wewnętrzną siłę, by z naszą wewnętrzną wielkością czy innością realizować swoje cele.
Borykamy się często z własnymi kompleksami i nie jesteśmy w stanie znaleźć w sobie tego big, które wyróżniałoby nas w tej choćby naszej lokalnej ciasnej Japonii. Duże ambicje tłumione w maleńkiej skorupce przeciętności - tak o sobie myślimy. Więc najwyższa pora zmienić to myślenie i odkryć naszą wielkość. Uczynić ze swojej słabości i wrażliwości narzędzie i broń do walki z przeciwnościami. Zacząć ją wykorzystywać w taki sposób, by dawała owoce, tworzyła sztukę, dobro i piękno. Czasem nie musimy być na przodzie kolejki, by dostać od życia największą porcję i najeść się do syta. Czasem wystarczy po prostu być, ale świadomie.
Trzeba zacząć od pytania, gdzie jest moja Japonia? Ten świat, w którym tak naprawdę powinnam zaistnieć, gdzie mam szansę czuć się dobrze i wyjątkowo, gdzie mam szansę zrealizować swój życiowy plan. Nie ma sensu tracić czas na to, by próbować się dostosować do ram, w których i tak się nie mieścimy. By realizować nie swoje życiowe plany. Nie ma sensu codziennie próbować uszczęśliwiać innych swoim kosztem. Kiedyś i tak okaże się, że to były pozorne działania i zostaniemy sami z poczuciem pustki. Jeśli wybieramy w życiu drogę służenia innym, to wyłącznie dlatego, że to wypływa z naszej potrzeby poświęcenia siebie dla tej idei, inaczej zamiast wielcy, będziemy żałośni i nieszczęśliwi. A prawda jest taka, że nawet bez zębów i łysi, jeśli tylko jesteśmy prawdziwi i uczciwi względem samych siebie i innych, zasługujemy na okładkę Vogue’a.
Ale co, jeśli niczym się nie wyróżniamy?
Błąd… Nie ma drugiej takiej istoty jak Ty! Jesteś wyjątkowy dla tych, którzy Cię kochają, dla tych którzy doceniają Twoją pracę, podziwiają Twój charakter, pomagają w codzienności. Wystarczy skupić się przez chwilę na sobie i znaleźć to w sobie, ziarenko, które kiełkuje podlewane życzliwością na żyznej glebie. Trzeba poszukać Japonii, a potem zwyczajnie być sobą. Z maleńkich codziennych spraw uczynić sprawy wielkie poprzez włożone w nie serce. Ze zwyczajnych czterech ścian uczynić dom. Z posiłku obiad, a z pracy pasję. Z miłości związek, a z cierpliwości szczęście i pewność siebie swoich dzieci. Wystarczy przywiązywać należytą wagę do tego, co robimy, aby stać się wielkim człowiekiem. Nie trzeba i nawet niewskazane jest, by w tym wszystkim dążyć do perfekcji. Nie trzeba.
Piszę Wam to wszystko dlatego, że niełatwo mi samej przyszła ta akceptacja siebie i swoich możliwości. Może to w jakimś stopniu pomoże i Wam zrozumieć pewien schemat i pozwoli się zdystansować do samych siebie. Wielokrotnie życie zmuszało mnie do podejmowania ról, w których nie do końca byłam sobą. Bywało tak, że tłukłam się w swojej skorupce bezskutecznie próbując się wybić ponad tłum, a kiedy indziej znów chciałam po prostu zniknąć, by świat nie odkrył wszystkich moich słabości. Ciężko pracowałam, by wdrapać się na najbliższą górkę, bo widoczny z niej horyzont był jakby trochę szerszy, niż ten , który rozpościerała przede mną codzienność. A gdy już się poszerzał, to z reguły na chwilę, by potem wrócić do swojego wąskiego wymiaru. Może więc gdzieś po drodze straciłam nawet szansę na "porządny zawód" (według ogólnoprzyjętych norm społecznych ;)), może gdybym podjęła inne decyzje, to dziś siedziałabym za biurkiem w jakiejś korporacji i liczyła dni do wylotu samolotu w kierunku Malediwów.... No cóż, może na takie wakacje póki co nie pojadę, ale mam o wiele większą satysfakcję z tego, że się nie pogubiłam tak do końca. I nawet więcej. Choćbym kolejny raz miała ujrzeć szeroki horyzont możliwości tylko na chwilę, gdybym choć na moment miała być wyższa o głowę od całej tej swojej lokalnej Japonii, to chcę się wdrapać na tą górkę. Chcę próbować.
I będę.
A Ty?
TURBAN LOOKS-BY-LUKS
BLUZKA I SPODNIE ZARA
PIERŚCIONEK I KOLCZYKI PROMOD
PLED MME STOLTZ I MALA SCANDICONCEPT.PL