Przedwiośnie. Dzisiaj deszcz, jutro słońce - typowe.
Zerwane kilka dni temu gałęzie, zmylone nieco temperaturą w domu, zakwitają teraz i skutecznie poprawiają mi samopoczucie. Nawet, jak za oknem wisi czarna chmura.
Polecam Wam ten sposób na wiosnę - forsycje, drzewa owocowe, magnolia... wszystko, co ma już widoczne pączki, zerwane i wstawione do wody po paru dniach wypuszcza kwiaty ;)
Ptaki również zmieniają pióra, pewnie na jakieś godowe ubarwienia. Tak, zdecydowanie mamy wiosnę na progu.
Drewniane skrzyneczki, które od czasu do czasu widujecie w moim domu, to stare znaleziska. Mam ich sporo. Wygrzebane z wyrzuconych rupieci, niekonieczenie przez mnie, bo często po prostu dostaję takie rzeczy - większość bliskich mi ludzi zna moje podejście do powtórnego użycia ciekawych przedmiotów. Lubię i cenię dobrze wykonane rzemiosło, takie, które się nigdy nie starzeje. Nie mówię, że nie lubię nowego! O nie, wręcz przeciwnie - nowinki techniczne, mądre współczesne rozwiązania dla domu, piękne i dopracowane wnętrza (nowe okulary słoneczne na ten sezon...hmmm).... Ale zdecydowanie nie czuję potrzeby nowego od a do zet. Cała sztuka polega na tym, żeby wrzucać do nowoczesnego wnętrza takie perełki, które w jednej chwili odmieniają jego styl. Oswajają je. Dla mnie to właśnie takie detale z recyklingu i dobre, ręcznie wykonane przez utalentowanych ludzi przedmioty. Na lata.
Poster. To właśnie kropka nad i w tym kuchennym kącie, bo stanowi puentę mojego dzisiejszego posta.
Pomysł znalazłam w sieci, jak wiele razy zresztą
[chwała Brytyjczykom za ten wynalazek i oby nikt nigdy go nie zamienił w machinę zysków i abonamentów!] i poprosiłam
Agnieszkę z fairyinthehouse, żeby urealniła go dla mnie w postaci plakatu. Słowa, które mają dla mnie ogromne znaczenie. Podane w lekki sposób, ale o wielkiej wadze, bo odnoszą się zarówno do mojego życia, jak i pracy. W życiu codziennym - do urządzania wnętrz, do sposobu ubierania, do zakupów, jedzenia, a czasem nawet do sposobu myślenia.
Ale wierzę bardzo w globalne, pozytywne echo takiego podejścia do życia. Bo co było gdyby ocean pozbawić każdej pojedyńczej kropli wody....? Więc ograniczam się do swojego podwórka. Dlatego że czuję, iż mam tutaj jakikolwiek wpływ na to, jak wygląda nasze życie i jak realizuję swoje wartości. In a gentle way you can shake the world *- powiedział Mahatma Gandhi. I pewnie dlatego często kupuję w lokalnym sklepie, gdzie jajka są maleńkie i nie zawsze z pieczątką, jabłka nie do pary, czasem nawet przejrzałe, ale jeszcze dobre na szarlotkę, marchewki krzywe, kiełbasa w słoiku z małej wytwórni z Olesna, nigdy nie ma drożdży a mięso tylko raz w tygodniu, a gdy żółty ser zbyt długo już leży, to serdeczna sprzedawczyni puści do mnie oko i wybiorę jednak twaróg ;) Tak samo w pracy, którą wykonuję, kieruje mną przeświadczenie, że dobrze wykonany ręcznie jeden egzemplarz, wart jest więcej niż cała jednorazowa kolekcja bluzek sieciówki. Produkt eco, fair trade w mikroskali. Dla mnie i mam nadzieję, że również dla innych. Warto taką rzecz kupić. Bo każdy medal ma dwie strony - tak samo jak produkt. Każdy kwiat bawełny na tiszerek musi być zebrany z plantacji, każdy procesor komputera musi być złożony w całość, każdy element układanki musi trafić na swoje miejsce. Więc od naszych wyborów i naszego szacunku dla pracy innych zależy jak pełny będzie ocean. He he, ale się zapędziłam w swoich przemyśleniach ;)
Spójrzcie lepiej na plakat i ramę:
Zamówienie u
Agnieszki postera pociągnęło za sobą oczywiście wykonanie przeze mnie dużej szklanej ramy. 30 na 40 centymetrów, oj spora i ciężka wyszła, ale warto było, bo całość prezentuje się wyjątkowo dobrze. Zarówno poster, jak też szklaną ramę XL możecie już znaleźć w naszych sklepach. Zapraszam :)
Miłego przedwiośnia!
<3
l o v e
a g a
* W tłumaczeniu: W delikanty sposób można wstrząsnąć światem.