Zastanawiam się, co też mnie podkusiło, żeby chcieć robić kolejny sweter na drutach... Czy fakt, że zrobię go sama, czyli krzywo i dalece nieprofesjonalnie, jest atutem przemawiającym za tym, żeby do pierwszej w nocy narzucać te oczka na drewniane patyczki? Nie wiem...zadaję sobie to pytanie, ale brnę w to dalej. Taki nałóg stawiania sobie ciągle jakiś poprzeczek, bo przecież o wiele łatwiej byłoby wejść do sklepu i przymierzyć gotowy produkt, niż walczyć z materią i wierzyć, że to, co z tego mi wyjdzie, będzie nadawało się do chodzenia.... Co zrobić. Cała ja. Zatem do dzieła!
kolor natural
Kochani w tym tygodniu mam dla Was rabat 20 % na produkty
Otrzymacie go przy zakupach wykorzystując kod: spring_wak.
Dzierganie bardzo wciąga, wycisza i uspokaja. Lubię szydełkować i "drutować". Fajnie, że ręcznie dziergane dzianiny wracają do łask. Moim największym wyzwaniem drucianym były rękawiczki z jednym palcem z w różnokolorowe paseczki. Trzymam je do dziś choć robione ze 20 lat temu. Już nigdy przenigdy takich nie zrobię. Każda inna składająca się chyba z 20-25 paseczków. Czad normalnie :)
OdpowiedzUsuńW całym tym rękodziele właśnie chodzi o to by to było takie naturalne, niedoskonałe, jak natura człowieka.
Na pewno Twój sweter będzie zachwycający :)
Buźka
To po prostu te opakowania, druty, to całe... robienie... tworzenie... aura, jaką roztoczono na nowo wokół tej powracającej ze wspomnień czynności... (Bo kiedyś każda pani na drutach robiła, a dzisiaj trzeba się uczyć na nowo ;)) Także ja rozumiem. I kciuki trzymam :*
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :))) w sumie w moim poczuciu estetyki bliżej mi do niedoskonałości wszelakiej ,więc pleć dziewczyno :)))
OdpowiedzUsuń