Byłam dzisiaj u Wojciecha po warzywa i jajka. Kur, jak twierdzi, ma zaledwie dwadzieścia."O, zobacz Piękna, jak sobie łażą!". Rzeczywiście łaziły po podwórku i grzebały w świeżo przekopanych grządkach, albo bezlitośnie rozgrzebywały obornik, który Wojciech lada dzień mówił, że planuje rozrzucić pod drzewa owocowe. Wychylając się i pokazując mi dumnie rozrośnięte krzaki, mówił że musi obciąć maliny. Nastawiając oko jak strzelec na lipy rosnące wzdłuż drogi, wyciągnął prosto rękę i wskazując na jedną z nich mówił, że tego czosnku, którego wzięłam dzisiaj dwie główki, to posadził trzy rajki, jak stąd do trzeciej lipy. Narzekał trochę, że to wszystko kosztuje dużo ciężkej pracy, a ludzie jednak coraz częściej uciekają do dyskontów po "lepszą" zieleninę. Ja nie. Ja zaglądam do Wojciecha i już się martwię, bo nie mam piwnicy, a do soboty On chce wyprzedać wszystko przed nadchodzącą zimą. Potem musi zająć się ogrodem. Więc już po drodze do domu nie będę mogła wziąć od niego warzyw. Jeszcze jajka. Wnuczka Wojciecha, gdy przyjeżdża, to woła od drzwi "Babciu, chodź szybko do kurnika po jajko dla mnie!"- śmieje się szczerze i pokazuje mi, jak mała z atencją wyszukuje jajek w kurniku.
I już miałam się pakować do samochodu, ale przypomniało mi się, żeby wziąć jabłek na szarlotkę. "Które mi pan da, Panie Wojciechu? Tak, żeby i do ciasta, i do naleśników były dobre". A on na to, jak zawsze zresztą : "Najlepszych dam Kochana, najlepszych!". Tylko że.... Smutek jakiś pojawił się na koniec, mimo rubasznego humoru pana Wojciecha. Przeprasza mnie, że takie "brzydkie", bo zakłada, że ja szukam idealnych - myli się, więc się uśmiecham pod nosem i mówię mu, że właśnie "piękne są!". Ale... aby za rok znów były, potrzebne są pszczoły. Już w tym roku było kiepsko u niego z miodem, a teraz z dziesięciu uli, jakie posiadał rok temu, zostało mu pięć.... A tyle pracy czeka wiosną na pszczoły... Mówi, że chodzi i nasłuchuje, ale "teraz to i tak, cicho tam już", i widzę, że jest mocno zatroskany. Uścisk na pożegnanie i "Do soboty!" na odchodne.
Spokojnego wieczoru Kochani.
Zapraszam po magazynu ALIKE | LIFESTYLE MAGAZINE no3 , gdzie znajdziecie te i jeszcze więcej apetycznych zdjęć, na których można odnaleźć również produkty z mojego sklepu.
NA ZDJĘCIACH:
no cudnie ....moje klimaty po całości :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie swojskie warzywa i owoce.Moi rodzice mają wielką działkę i zawsze mam od nich ogorki,czosnek,pomidory,zieloną cebulkę,cukinię,sałaty,marchew i pietruszkę.Mają też białą rzodkiew i dynie.Ufff,chyba wszystko wymieniłam a są jeszcze owoce.Wiem ile jest przy tym wszystkim pracy,ale za to jak smakuje.Zielona cebulka czy rzodkiewka szczypią w język tak jak powinny, te z marketu natomiast są o wodnistym smaku.Brakuje im tylko kur,no ale może w przyszłości..kto wie...
OdpowiedzUsuńPiękna taca i opowieść spotkań z człowiekiem :) buź, isz
OdpowiedzUsuńAga mam Panią Zosię, która podobnie jak Pan Wojciech bywa przerażona, kiedy w malinie jakiś robal się znajdzie :). Przecież to dobre białko ;). Na wsi mieszkam od 12 lat, chociaż dzieckiem blokowiska jestem. Dopiero kiedy spotkałam się z naturą twarzą w twarz, uświadomiłam sobie jak ciężko w naturalny sposób coś uhodować. Przykre jest dla mnie, że ludzie nie doceniają swoich lokalnych rolników. Ja ogarniam już wszystkich pszczelarzy, sadowników i mini gospodarzy:). Pozdrawiam Cię! Smacznego ;)
OdpowiedzUsuńObyśmy się obudzili i docenili takich ludzi i pracę ich rąk:)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe zdjęcia, nietuzinkowy tekst i cudowna taca <3
OdpowiedzUsuńKapitalne zdjęcia i klimat tekstu jakby znajomy :-)
OdpowiedzUsuńChwilo trwaj :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Cudowna foto-opowieść (i nie tylko foto..), jak zawsze... :)))
OdpowiedzUsuńPiękne... na prawdę śliczne fotografie i bardzo ciekawa opowieść :)
OdpowiedzUsuńA co do tacy.. z pewnością okazała się pożyteczna, nieprawdaż?
Dobrze, że jeszcze istnieje taki p . Wojciech bo dzięki niemu masz piękne, zdrowe warzywa i owoce. Ja mam przyjemność czytania o Nim i podziwiania pięknych zdjęć. Pewnie kiedyś będziemy tęsknić za takimi obrazami. U nas też są jaja od szczęśliwych kur :). Serdeczności!
OdpowiedzUsuńMoj dziadek i tata mieli wczesniej pszczoly, a teraz dziadka brak, a rodzice sily nie maja. Jak rojka uciekla to musial po drzewach sie wspinac ;)))
OdpowiedzUsuńI am extremely impressed with your writing skills and also with the layout
OdpowiedzUsuńon your blog. Is this a paid theme or did you customize it yourself?
Either way keep up the nice quality writing, it is rare to
see a nice blog like this one nowadays.