Mąż mnie wyrzuci z domu. Nie ma żartów.
Ma już dosyć męczącego turkotu maszyny do szycia po powrocie z pracy i braku kolacji na stole, na którym za to piętrzą się miarki, skrawki, złamane igły i nitki....
Nie ma żartów, czas zwijać majdan i kończyć to szycie :P
Jeszcze tylko ostatnie przeszycie Kochanie.... ;)
Miłego weekendu!
aga
haha no nie możliwa jesteś ;) ja nie wiem jak my to robimy, że posta znów w tym samym czasie publikujemy;)))
OdpowiedzUsuńAga no to uważaj lepiej , aby się zbytnio nie zezłościł ten Twój Pan mąż ;) to co czas na kawkę, czy odwyk? ;)
buzia! - świetne zdjęcia:)
K A W A :P hehe, na odwyk wrócę, jak mnie skurcz w łydce złapie :P
UsuńHA! ;) NO TO PIJEMY :))) BUZIA
Usuńchlup :)
UsuńAguś pięknej i leniwej soboty życzę :)
OdpowiedzUsuńno nie, leniwa być nie może :P Jak tylko zakończę szycie idę do pracy :)
UsuńHa ha ha, wiem coś o tym , jak się rozkładam w salonie to się dzieje niezły bałagan, stół, podłoga cała w szmatkach, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdokładnie... ;)
UsuńNo to dobrze że ja nie umiem szyć bo wtedy mój małżonek na pewno wywaliłby mnie z domu, bo już ma dość mojego szydełkowania :P
OdpowiedzUsuńłehehe, ale masz szczęście, że mimo wszystko szydełko nie robi tyle hałasu :P
UsuńA co ty tam znów szyjesz? Zasłon ciąg dalszy? :) Ja niestety też nie posiadam swojego kącika gdzie mogłabym bezkarnie rozkładać przybory szyciowe,muszę to robić na kuchennym stole ;p
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Nieeee.... sypialnię szyję ;)
UsuńAle za to w pięknym otoczeniu będzie jadał ....
OdpowiedzUsuńNa skurcze w łydkach łykaj magnez. Czadowa maszyna, mam podobną tylko bez niebieskiego :)
Łykam właśnie...
UsuńSzycie wciąga, uważaj, bo zanim się obejrzysz będziesz już po rozwodzie ;-)))
OdpowiedzUsuńoj, dobra, dzięki za radę ;) Dobrze, że piszesz - oszczędziłam na specjaliście od ratownia związków :P
Usuń:D
będą piękne zasłony.
OdpowiedzUsuńMam pytanie jaką farbą malowałaś parkiet?
:) Flugger Fluretine...czy coś takiego :P
UsuńJestem ciekawa co to będzie :) Coś bardzo lekkiego i zwiewnego. Miłego piątku. PS. Mój też się śmieje, że cały dom to warsztat i pracownia. A obiad nigdy nie an czas ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, na początku też się śmiał.... teraz jak się rozkładam, to już dobrze wie, że to potrwa, więc jakoś radości w sobie mniej znajduje... hehe
UsuńNie wyrzuci, nie wyrzuci! Zazdroszczę umiejętności szycia (ja umiem jedynie szyć rany). Piękne światło :)))
OdpowiedzUsuńUściski!
O, rany to dopiero wyzwanie!!! Chociaż ja umiem też dobrze gipsować :P hehe Mogłabym za pigułę w Twoim gabinecie pracować ;)
UsuńJest to jakaś opcja! ;)
UsuńBędzie coś pięknego:-) zasłony?
OdpowiedzUsuńHmm...niezupełnie, ale blisko ;)
UsuńMaterial piekny i to swiatlo! Ciekawa jestem dalszego ciagu:-) Sciskam!
OdpowiedzUsuń:) Ja też, będzie rozwód czy nie będzie... :P
Usuń...doskonale rozumiem. Miałam to na tapecie wczoraj :P
OdpowiedzUsuńMąż to czasem wyrozumiały człowiek :D:D
buziak
Widziałam własnie! Kwiatuszkowe zasłony... Do kuchni, czy sypialnii??????
UsuńAguś, ależ zazdroszczę Ci, że posługujesz się maszyną :) Świetna sprawa...
OdpowiedzUsuńMiłego wieczorku!
Joasia
:) Maszynę po prostu trzbea mieć, reszta jest banalnie prosta. To znaczy jeśli się nie jest przeczulonym w kwestii perfekcyjnego wykończenia i lubi się baaardzo proste szyjątka ;P
Usuńoj tam, oj tam ... jak zobaczy efekty to na pewno przemyśli i jednak Cię nie wyrzuci :) nie wiem co z maszyną, ale może schowaj za w czasu :)
OdpowiedzUsuńo, dobrze że mówisz, nie pomyślałam! :D
UsuńMoja maszyna ma z 50 lat i....nieźle turkocze:) Efekty będą godne kolejnych kolacji......jak miło będzie zasiąść w salonie, przy takich zasłonach i zjeść nareszcie pyszną kolację - cierpliwości Panie Mężu:) Warto:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Izuś, zaraz podsuwam mężowi Twój komentarz ;)
UsuńMój Mąż na razie się cieszy z mojgo szycia, ale ja mam maszynę zaledwie od dwóch tygodni. Pogadamy za rok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No, tak jak pisałam ostatnio - u mnie udaje się właśnie raz na rok :) Ale lubię i gdyby tylko był czas i materiał, to mogłabym szyć i szyć... ;)
UsuńTy to zdolna kobitka jestes:):):)Cudowne zdjecia, cudowne dekoracje kochana prowadz warsztaty:)Sciskam,Lou
OdpowiedzUsuńWarsztaty?? Ale z czego Lou??? hehe :))))
UsuńŚciskam równie mocno*
Wytrwałości dla Was obojga :D
OdpowiedzUsuńA szycie to nie praca? Kochanie ma dwie rece,to niech sobie zrobi kolacje.Mamy XXI wiek !
OdpowiedzUsuńAno praca, praca... :)
UsuńOj ja tez bede na cenzurowanym za chwile bo wzielam sie za remont schodow a remont w naszym domu to wrog;))) dzisiaj moj M wraca do domu po tygodniu nieobecnosci,wiec jak zobaczy te rozgrzebane schody, to walizki wystawi jak nic;)))))
OdpowiedzUsuń:)))) schody.... to poważna sprawa..
UsuńA mnie takie turkotanie uspokaja :) Mąż jakiś nerwowy :)
OdpowiedzUsuńNerwowy, bo z migreną od 3 dni chodzi :P
Usuńhehe ;) fajnie, że szyjesz, ja niestety tylko w rękach i to małe rzeczy np. zawieszki ;) albo ubranka dla lalek. Ja się maszyny po prostu boję! Ciekawe co uszyłaś, kolejne zasłony? I widzę Twoją piękną białą podłogę i wzdycham!!! U mnie nie ma mowy o takiej, mam płytki :( Buziole!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie szyć w rękach nie mam cierpliwości. Maszyną rach ciach i gotowe.
UsuńW moich rękach to też nie do końca bezpieczne narzędzie... maltretuję ją strasznie, ciągle mi się rozregulowuje i na potęgę łamią się igły :P Ale jestem uparta :P
nie wyrzuci, nie wyrzuci ...skarbów się nie wyrzuca .... co najwyżej może w ogródku zakopać :))))) tfu ,tfu :))))
OdpowiedzUsuńłehehe, dokłądnie. Byle głęboko, bo pies wykopie ;P :D
Usuńte mąża wasze uważają, że jedzenie ważniejsze od dekoracji domu - ja nie wiem, czy oni nie rozumieją, że jak brzydła zasłonka to i kolacja niesmakuje :) ?
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńU mnie podobnie, ale nie maszyna-tylko farby mnie zabierają od domowego ogniska ;P
OdpowiedzUsuńChociaż jakiś czas temu powiedział, że malować mogę najdłużej do godz.20.. ale czasem udaje mi się przedłużyć czas. Muszę tylko dbry film mu znaleźć :D