Mam pewien problem z jednoznacznie polskim myśleniem. Stąd też pewnie moje nagminne używanie obcych słów czy zwrotów, choć staram się to ograniczać, z racji poszanowania języka jako takiego, zwłaszcza, że wykształcenie moje jest też właśnie językowe ;)
Dzieje się tak od czasu mojego pierwszego dłuższego pobytu za granicą, i choć nie potrafię strawić, jak osoby medialne, które wyjechały z Polski gubią akcent, a ich język ubożeje i staje się zlepkiem dwunarodowościowej składni i intonacji, to czasem dla podkreślenia jakiejś cechy, bardziej pasuje mi słowko w innym, niż polski, języku... Dzieje się tak wbrew mojej woli, myślę, albo i śnię czasem w kilku językach. I wystarczy, że znam w danym języku zaledwie kilka słów, a w mojej głowie już toczy się jakiś wydumany, niepolsko brzmiący monolog.
To może być typowe dla osób żyjących na obczyźnie, które tęsknią do kraju, ale u mnie? A może to niewypowiedziana tęsknota do podróży...?? Albo, o zgrozo, schizofrenia??!!???..
Moi drodzy, dziękuję za ostatnie słowa w komentarzach. Niestety do alergii dorzuciłam sobie zapalenie krtani - zero komunikacji werbalnej, pozostaje myślenie wielojęzykowe i wielopłaszczyznowe ;P Więc rozmyślam nad tym, co mile byłoby zobaczyć w mojej kuchni...białe fronty, ciemne drewniane dodatki, naturalne faktury zniszczonego drewna... Te półeczki są fenomenalne, prawda? To w domu Lyndsay Caleo, zrobione ze zniszczonych przez burzę drzew.... NO ale drewno przecież trzeba dobrze wysuszyć, inaczej po tygodniu zrobi się z takiej półki rynna!:) Zdecydowanie trzeba by to zlecić profesjonaliście...
I cudne mieszkanie Tine Kjeldsen...och ten stół do pracy i ekspozycji bibelotów, taborecik, te uchwyty w kuchni... Ale czy u mnie by się sprawdziły??? No nie wiem, a jak się zabrudzą, to jak ja je umyję? Czy skórzany uchwyt przy szafkach kuchennych to aby na pewno dobry pomysł? Co wybrać - styl, czy względy praktyczne? Na innym zdjęciu, po prawej stronie, są bardziej funkcjonalne uchywty, delikatne, ładne... A na kolejny taborecik już przecież nie mam miejsca!
Takie oto zdjęcia oglądam sobie popołudniu w Sztuce aranżacji wnętrz autorstwa Holly Becker i Joanny Copestick. Pożyczone ;)
A u mnie w domku stoi sobie lampion, który znacie z nieco innej strony. To Bara XL, ale delikatnie patynowany...szczerze mówiąc, wygląda jak okopcony od świec ;P No cóż, mam to, co lubię ;P
A na obiad był makaron ze szpinakiem z mojego ogródka!:) Przetrwał zimę i już miał całkiem spore liście, więc nie mogłam się powstrzymać...uwielbiammmm:)
Dzieje się tak od czasu mojego pierwszego dłuższego pobytu za granicą, i choć nie potrafię strawić, jak osoby medialne, które wyjechały z Polski gubią akcent, a ich język ubożeje i staje się zlepkiem dwunarodowościowej składni i intonacji, to czasem dla podkreślenia jakiejś cechy, bardziej pasuje mi słowko w innym, niż polski, języku... Dzieje się tak wbrew mojej woli, myślę, albo i śnię czasem w kilku językach. I wystarczy, że znam w danym języku zaledwie kilka słów, a w mojej głowie już toczy się jakiś wydumany, niepolsko brzmiący monolog.
To może być typowe dla osób żyjących na obczyźnie, które tęsknią do kraju, ale u mnie? A może to niewypowiedziana tęsknota do podróży...?? Albo, o zgrozo, schizofrenia??!!???..
Moi drodzy, dziękuję za ostatnie słowa w komentarzach. Niestety do alergii dorzuciłam sobie zapalenie krtani - zero komunikacji werbalnej, pozostaje myślenie wielojęzykowe i wielopłaszczyznowe ;P Więc rozmyślam nad tym, co mile byłoby zobaczyć w mojej kuchni...białe fronty, ciemne drewniane dodatki, naturalne faktury zniszczonego drewna... Te półeczki są fenomenalne, prawda? To w domu Lyndsay Caleo, zrobione ze zniszczonych przez burzę drzew.... NO ale drewno przecież trzeba dobrze wysuszyć, inaczej po tygodniu zrobi się z takiej półki rynna!:) Zdecydowanie trzeba by to zlecić profesjonaliście...
I cudne mieszkanie Tine Kjeldsen...och ten stół do pracy i ekspozycji bibelotów, taborecik, te uchwyty w kuchni... Ale czy u mnie by się sprawdziły??? No nie wiem, a jak się zabrudzą, to jak ja je umyję? Czy skórzany uchwyt przy szafkach kuchennych to aby na pewno dobry pomysł? Co wybrać - styl, czy względy praktyczne? Na innym zdjęciu, po prawej stronie, są bardziej funkcjonalne uchywty, delikatne, ładne... A na kolejny taborecik już przecież nie mam miejsca!
Takie oto zdjęcia oglądam sobie popołudniu w Sztuce aranżacji wnętrz autorstwa Holly Becker i Joanny Copestick. Pożyczone ;)
A u mnie w domku stoi sobie lampion, który znacie z nieco innej strony. To Bara XL, ale delikatnie patynowany...szczerze mówiąc, wygląda jak okopcony od świec ;P No cóż, mam to, co lubię ;P
możecie go zobaczyć też W SKLEPIE
Kocham wyraźne kontrasty na jasnym tle. I starocie. I drewno. I inne niecodzienne materiały i faktury, zdecydowane i rygorystyczne zestawienia, bardzo lubię,
jak widać :)))
Smacznego :*
i miłego popołudnia
agnie szka
Aga lubię to samo... i marzy mi się taki drewniany stołek jak na jednym zdjęciu.:) białe fronty w kuchni? kolejne marzenie... dużo jest do zrobienia, ale czasu też sporo, bo po co się spieszyć:) ja lubię gdy są plany i można pomału je realizować:) zawsze coś zmieniać:))) u mnie dziś Twój niedźwiadek, ale mniejszy...ten okopcony ma coś w sobie:) mmm i makaronik to bym zjadła. dziś też chciałam taki szybki obiad z makaronem, a mąż zażyczył sobie parówki hahaha
OdpowiedzUsuńwysłałam do ciebie maila, dobrze że pisać możesz... :) zdrówka dla Ciebie! niech alergia idzie precz:) dzięki za przepis
zmykam...pa
a języki i ich używanie jest nieuniknione...mam to samo z pewnymi zwrotami i nic nie poradzę;) tak jest łatwiej, przyjemniej, prościej... czasami bardziej wyraziście... nie bez przyczyny sporo polskich słów zapożyczonych jest właśnie z innych języków.:) wiem co czujesz i ja też nie pojmuję jak komuś kto całe zycie mieszkał w Polsce nagle akcent może się zmienić po kilku miesiącach hahaha
Usuńmiałam kiedyś taką koleżankę co to do Stanów na pół roku poleciała...jak wróciła "nie pamiętała" jak się po polsku akcentuje...to był zabawne hehe:)))
plany...jak za długo je realizuję, to się komletnie potrafią zmienić. Niestety mam tak, ze jak dopadnie mnie jakaś obsesja, to muszę mieć to na już, albo jeszcze lepiej na wczoraj!!:) Z drugiej strony grubsze zakupy, czy zmiany lubię dobrze przemyśleć, żeby z mojego pośpiechu nie wyszło potem wielkie byle co ;P
UsuńŚciskam***
Uwielbiam przeglądać tą książkę i a propos języka, to wydaje mi się ona jakoś koślawo przetłumaczono...
OdpowiedzUsuńmasz rację! ja już sama czasem gubię rozeznanie, ale też miałam takie wrażenie :)
UsuńTo jedzonko pychotka, bardzo lubię!! ;D ...co do języków, mam to samo. Całe życie uczyłam się angielskiego, kilka lat niemieckiego, teraz żyje we Francji. To nieuniknione chyba, że pewne słowa, czy zwroty nasuwają się same. Jest tak i tak być niestety musi, bo chociaż mamy polskie danego słowa odpowiedniki, to czasem nie brzmią one zbyt dosadnie, albo mam wrażenie, że oznaczają TO... ale jednak trochę inne "TO"... i np w angielskim, czy francuskim wypowiedziane brzmi (a może nie tyle brzmi, co oznacza lub określa) lepiej.. Namieszałam? Wiem. Myślę jednak, że chodzi nam o to samo hahahaha ;)) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńPasta górą !!:)))
Usuńwiem, rozumiem, też tak myślę ;) O, przypomniał mi się odwiczny tekst mojego językoznawcy na studiach - słowo ŚNIEG, w naszym czy i w języku francuskim jest jedno na określenie śniegu :) Natomiast Eskimosi mają ich aż 7 i każde oznacza śnieg w naszym rozumieniu, ale dla nich śnieg, to coś więcej, to ich życie, codzienność, więc żeby go określać mają siedem wyrazów ;))))
xoxo
No i to jest dobra puenta ;)))
Usuńpozostaje Ci jeszcze wymachiwanie rękami (taki jakby migowy ;p).... makaron wygląda bardzo smacznie a to wnętrze faktycznie miodziooooo :)
OdpowiedzUsuń:D no tak, migowego nie wzięłam pod uwagę, błąd!:)
Usuńściskam*
uwielbiam drewno i drewniane meble,no w moim mieszkaniu tego nie widac wszystko jest drewnopodne,z braku laku i na szybko ale juz wiem jak beda wyladaly moje drugie meble,takie prawdziwe i w pieknym kolorze ach.....................i jeszcze jedna milosc uwielbam jesc a makarony kocham!!:P
OdpowiedzUsuńmarzenia dobrze mieć, nie trzeba zaraz lecieć do hipermarketu :))) Same w sobie są przyjemne ;))
UsuńA apetyt na zmiany to też chyba zdrowe uczucie ;)))))
ale mi ochoty Kochana na szpinak narobiłaś, pychotka!
OdpowiedzUsuńLampion genialny! i te kuchenne aranżacje świetne! biel i drewno wspaniałe połączenie;)))
Taki taborecik właśnie mi się marzy, może uda mi się samej coś zmajstrować ;)))
Ściskam ;*
oj pyszny był!!!:))) Jak masz z czego, to jak najbardziej!! I pokazuj, pokazuj koniecznie!!!!
Usuńxoxo
Mój mąż mówi w pięciu językach i często nie może szybko odnaleźć właściwego słowa w jakimś. Chociaż chyba najczęściej dotyczy to polskiego :) Wtedy mi to przekazuje w angielskim lub niemieckim, a ja szukam odpowiednika polskiego. Taki chodzący słownik...Ale i tak czasami, jako typowy facet, ma problem ze zrozumieniem moich dość prostych wypowiedzi. Lampion świetny!
OdpowiedzUsuń:))) Podziwiam :) Ale to fenomenalna rzecz te języki, ile one nam mówią o samych ludziach, którzy się nimi posługują, jak dźwięki potrafią określać kulturę, charakter otoczenia... I myślę, ze to właśnie dlatego czasem te obce słówka się wkradają, wtedy, gdy mówimy o rzeczach z innej perspektywy, empatycznie..
UsuńDziękuję Lilla serdecznie***
Uśmiecham się od ucha do ucha, jak czytam Twoje posty; też jestem "językowcem" (choć staram się zachować czystość językową), uwielbiam szpinak w takim wydaniu i stare drewno, marzę o takiej kuchni (zacznę od drewnianego blatu, bo dałam się namówić na laminat i ogromnie tego żałuję), czcionka na zdjęciach jest mi bardzo dobrze znana, a patynowany lampion...już mi brakuje epitetów, więc napiszę po prostu świetny. Pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuń:))) mówisz, że laminat be...no cóż, trudna decyzja...
UsuńPasty ...uwielbiam , ostatnio robiłam z tuńczykiem. Ze szpinakiem nie jadłam, muszę spróbować. Szpinaku w ogrodzie nie mam, błąd, trzeba nadrobić !!!!
OdpowiedzUsuńTeż lubię kontrasty, drewno, stare z nowym, możliwe z niemożliwym , pozdrawiam, latarnia śliczna :)
o, z tuńczykiem spróbuję ;)
UsuńZdrówka Agnieszko życzę, niech wraca i już nie opuszcza. ;) Co do języka, to po 7 latach życia w kraju anglojęzycznym pilnuję się bardzo, żeby potworków językowych nie towrzyć i nie zamieniać polskich słów na angielskie odpowiedniki, chociaż czasami nie jest łatwo trzymać się tej zasady. ;) Zaczełam zawracać na to uwagę, jak pewnego dnia złapałam się na tym, że mój polski jest strasznie zubożały, a maturę z polskiego na 5 zdałam, to moja polonistka by się załamała po 10-minutowej rozmowie ze mną, hihi. Dużo po polsku czytam, dobrze, że ktoś e-booki wymyślił, no właśnie e-book... :D
OdpowiedzUsuńTrzymaj się pogodnie :*
zdrówka na razie brak, ale zobaczymy...
Usuńe tam potworki, ja mam czasem wrażenie, że to takia "twórcza" mowa, kiedy ktoś łączy dwa języki:)
E-book to dzisiaj jedyne wyjście, jak ktoś lubi czytać i czyta dużo, bo książki kosztują, a poza tym gdzie je potem wszystkie trzymać?:)))
Szpinakos uwielbiam, dzisiaj nawet były na obiad naleśniki ze szpinakiem, pychota :)
OdpowiedzUsuńJa zaraz po powrocie do Polski z obczyzny długo myślałam w tamtym języku, teraz mi to minęło oczywiście, na obecną chwilę ze względu na swoją pracę zaczynają mi się trochę mieszać języki i najczęściej używam teraz niemieckiego ;) Może to tęsknota za podróżami, dobre, chyba we mnie taka właśnie siedzi ;)
Mmmm...Aga - apetyczny ogromnie post - i nie mówię tylko o makaronie ze szpinakiem :) Języki...hm....w takim razie tez jestem schizofreniczką :P Często śnię w innym języku i wydaje się w tym śnie, że mówię płynnie po francusku lub włosku - zawsze są to te dwa języki - choć znam tylko podstawy. Angielski i niemiecki - które opanowałam dobrze - nie śnią mi się nigdy...może są za mało romantyczne, śpiewne? Lubię wtrącać słowa w innym języku wtedy, kiedy brakuje mi polskiego odpowiednika...ostatnio marzę o nauce szwedzkiego...może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia - cudne - półki podobają mi się ogromnie i planuję w podobnym stylu przerobić moją łazienkę, która teraz jest w beżach i brązach i zdecydowanie mi się opatrzyła - dziękuję za inspirację!!! BARA zachwyca mnie niezmiennie, a w wersji spatynowanej nabrał charakteru i dostał pazura:)
A szpinak...hmm...szpinak - ja kocham bezgranicznie, rodzina wręcz odwrotnie :P Mogłabym jeść na okrągło, w pastach, na ciepło z rybą lub indykiem, ostatnio surowy w sałatkach lub miksowany z owocami w koktajlach jogurtowych :) I pozazdrościłam Ci chyba tego ogródkowego, bo tydzień temu zasiałam w skrzynce mix sałat ze szpinakiem i właśnie pokazują łebki :)
:))) może tak kółko schizofreniczne założymy ;P)))) bo widać nas więcej:)))
UsuńApetyczny post :) Inspiracje fantastyczne, biel, drewno - cudo !
OdpowiedzUsuńprzepiękne te wnętrza... jak kiedyś zostanę szczęśliwą właścicielką domu z ogrodem, to z pewnością urządzę je podobnie, a póki co cieszę się moja białą kuchnią w miejskiej dżungli;) też uwielbiam zestawienie bieli z naturalnym drewnem i rożnymi fakturami innych naturalnych materiałów... i szpinak uwielbiam! taki w liściach jest najlepszy. Jak poszłam do szkoły, to w nagrodę z pierwszą piątkę zażyczyłam sobie na obiad właśnie szpinak :)))
OdpowiedzUsuńi przypomniało mi się jeszcze, że ja tez tak mam z innymi językami. Mieszkałam jakiś czas we Francji i teraz zdarza mi się śnić po francusku. I przeklinać ;)))
OdpowiedzUsuń:))) no to rzadkość, że jako dziecko lubiłaś szpinak, ja mojego bąka nie moge przekonać :)))
Usuńsliczny Twój nowy lampion :)))
OdpowiedzUsuńa szpinak uwielbiam :)
pozdrówka
Ag
dzięki*
UsuńTakie dania i takie smaki uwielbiam, skorzystam na pewno;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dzieki za przepis, mam juz pomysl na piatkowy obiad :))))))))))))
OdpowiedzUsuńWiesz u mnie z racji ze mieszkam na obczyznie, w pracy bardzo czesto wpadaja mi Polskie slowa i tak sie zastanawiam ja chyba mysle po Polsku na to wychodzi hihi.
Biale fronty w kuchni, marze, marze o takich.
usciski
:))) to normalne, a nawet chyba fajne, że tak w kilku językach człowiek umie myśleć :))
UsuńNo polki powiem Ci wymiataja:)));))))
OdpowiedzUsuńco do uchwytow - osobiscie nie zdecydowalabym sie.
Ja mam proste (ikeowskie) przede wszystkim latwe do czyszczenia;)
ale ten stoleczek/taborecik wpadl mi w oko, oj bardzo;)))
Zdrowka Agunia!:)))
ten taborecik...oj, chyba się skuszę na takowy...:))
UsuńAle mi zrobiłaś smaka na szpinak... Muszę spróbować :) A książkę mam w domu - własną :)
OdpowiedzUsuńKocham to co Ty....i makarony....że tez ja musze sobie serwowac takie widoki w środku nocy na dyżurze:) No jutro będzie u mnie makaron ze szpinakiem, bo mnie skręci:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhihi, no sorki, ale najlepsze smaki przychodzą właśnie w nocy:))
UsuńBardzo ładne te Twoje lampiony :-) Jak juz się ogarniemy, to na pewno się zgłoszę :-)
OdpowiedzUsuń:)) zawsze zapraszam :)
UsuńKsiążka wygląda wspaniałe, sama bym się pozachwycała;)
OdpowiedzUsuńZa makaron podziękuję bo za szpinakiem nie przepadam, choc ostatnio jadłam przepyszny pasztet z myslą że jest z pietruszka a tu niespodzianka i pietruszka szpinakiem się okazała;)
Ściskam;*
Niestety fakt ze jezyk po wielu latach pobytu zagranica ubozeje jest moim zdaniem prawie nieunikalny, ja tez tego nietrawie ale niestety tak wlasnie sie dzieje,10 lat w jednym kraju,10 w drugim,a jesli do tego jeszcze nie masz stalego kontaktu z jezykiem macierzystym i wyjechalo sie z kraju w bardzo mlodym wieku, to fenomen ten jest prawie niezalezny od kultury i srodowiska. Niestety ja jestem jednym z zywotnych przykladow.
OdpowiedzUsuńApetyczny makaron! Szpinak to cos dla mnie :-)
Pozdrawiam!