Top Social

.

LIFESTYLE & INTERIOR BLOG

Featured Posts Slider

Image Slider

wtorek, 22 sierpnia 2017

DO YOU REMEMBER ME?




Przewrotnie może, ale prawdziwie, bo kto mnie tu jeszcze pamięta.... Ostatni post napisałam w maju. Hm.... Wiele się wydarzyło od tego czasu, ale nie na tyle, żebym tu chciała już nie wracać. O nie. Od paru dni obiecywałam sobie, że zdmuchnę kurz z bloga i gdzieś będę wrzucać te wszystkie zdjęcia, które zapychają mi kolejne twarde dyski w szufladach. 

Uderzam się w pierś i rzeczywiście odczuwam spory dyskomfort przełamując tą ciszę. Ale trzeba patrzeć do przodu. Dałam sobie chwilę na poczucie zmęczenia tym jednoosobowym 'wszechbyciem', organizacją całego tego medialnego zamieszania wokół mojej codziennej zwykłej pracy. Może potrzebowałam kogoś, kto by mi najzwyczajniej pomógł to wszystko ogarnąć, zwłaszcza gdy przychodzi jakiś gorszy dzień, gdy potrzebuję wziąć chorobowe czy po prostu pierwszy od kilku lat urlop. Nie było nikogo takiego. A może po prostu poczułam rutynę, która wkradła się w pracę, a dla niej nuda działa jak dawkowany powoli arszenik. Nie chcę demonizować mojego chwilowego 'niebycia', każdemu na pewno znane jest to uczucie wypalenia, gdy po zawrotnym tempie przychodzi nagle i obezwładnia nas potrzebą odpoczynku, a brak jakichkolwiek perspektyw na świeże spojrzenie bez drastycznego cięcia nie wchodzi w grę. I nie narzekałam na nadmiar pracy, czy zmęczenie fizyczne, one nie były i nie są problemem, nie, mówię o wielotorowym myśleniu i działaniu, które nie daje nam spokoju, a któremu przyświeca wciąż jeden cel - że 'muszę'.  Bo wokół wszyscy nastawieni są na nasz sukces. Tymczasem sukces to pojęcie fałszywe, za byciem sławnym niewiele się kryje. Satysfakcją nie posmarujesz chleba. 
Jednak zarówno pisanie, jak i praca artystyczna i fotografia, są integralną  częścią mnie. Pomyślałam w chwili zwątpienia, że może jednak pójdę uczyć do szkoły, albo chociaż opiekować się dziećmi w przedszkolu... Nikt wtedy nie będzie patrzył na moje potknięcia robiąc przy tym głośne 'ups', które echem dudni mi gdzieś w środku. No ale nie...
Posypałam się zdrowotnie, nie pierwszy zresztą raz. Ciało powiedziało "basta". I wzięłam wolne. To była optymalnie długa przerwa. Przestałam odczuwać, że coś muszę. Tylko to pozwala być twórczym, a dla kogoś kto tworzy obowiązek niejednokrotnie jest hamulcem weny i kreatywności. Zaczynamy się oglądać na innych stopniowo gubiąc siebie. Chcę być wobec Was szczera - dlatego nie pisałam przez te parę miesięcy, bo sama nie wiedziałam w którą stronę mam iść. Czego mi potrzeba, żeby czuć to, co teraz znów mnie wypełnia - entuzjazm, chęć do szukania i umiejętność poddania się okolicznościom, a nie walka z nimi. Pewnie nie napiszę nic odkrywczego, tego bynajmniej nie ma się co spodziewać [hehe], wszystkie swoje asy dawno przed Wami odkryłam, ale może moja zwyczajność znów będzie przyjemną lekturą do kawy, może kogoś zainspiruje, może kogoś przekona do moich prac.... Tak niewiele, prawda? A czasem tak dużo. Bo to naprawdę dużo moi Kochani. 
Dziękuję, że znów możemy spotykać się na blogu.



Cudownego dnia Kochani!
Idę gotować obiad [:)]
l o v e


Custom Post Signature

Custom Post  Signature