Witajcie ;))
Czyż nie jest tak, że czasami nasz styl tworzy się podświadomie, urządzamy dom zanim zrozumiemy dlaczego w takim czy innym stylu? Ale żeby coś urządzić nie wystarcza szybka inspiracja z gazety, witryna sklepowa, czy po prostu aranżacja na stoisku z meblami... To tylko pretekst, dla własnego stylu, który jest przedłużeniem naszej osobowości...
Myśląc i planując kuchnię, złapałam się na tym, że mam tendencję do budowania mojej przestrzeni na bazie zdecydowanych kontrastów (czyżbym była aż tak czarno-biała..??:), mimo, że przecież wzdycham nie raz do monochromatycznych domów, o, takich zupełnie białych chociażby, gdzie ginie się niczym Alicja za zaczarowanymi drzwiami. Ale zejdźmy na ziemię... Otóż ani budżet, ani status quo, czyli to, czego już się z trudem dorobiłam, nie pozwalają na tak radykalne posunięcia, zatem obmyślam jak zorganizować się, żeby przynajmniej było harmonijnie i spójnie.
Co z czym i jak połączyć, żeby nie było niestrawności...
Bo nie dopuszczam do siebie teorii, że cokolwiek się wyklucza, o nie, musi być i praktycznie i pięknie ;P Moje zadanie na najbliższe tygodnie - zrobić kuchnię, w której przyjemnie będzie się nie tylko gotowało, ale i po prostu przebywało. I nie sugerować się tym, co ludzie powiedzą ;)))))
Primo: pewne połączenia są zbyt oczywiste...
No tak, najłatwiej byłoby wymienić wszystko, ale tak się nie da, więc muszę znaleźć wyjście, jak zgrabnie pogodzić nie dokońca stylowo spójne rzeczy... Czy to problem? Z jednej strony tak, a z drugiej - wychodzę z założenia, że element, który zaskakuje sprawia, że wnętrze przestaje być po prostu nudne, niczym wyjęte z katalogu. Więc czemu mam się bać, że moja bateria kuchenna nie będzie pasowała do piekarnika....:)))
Ważne jest, żeby był jakiś wspólny mianownik - kolor, materiał, faktura...coś, co ponad stylowymi podziałami sprawi, że dwie rzeczy z zupełnie różnych bajek staną się parą idealną :) A nawet jeśli go brak - to czyż nie jest czasem miło pójść pod prąd?
Secundo: pewne połączenia są niedozwolone....
Choć nie znam ich zbyt wiele :P Dotyczy to raczej nagminnego łączenia wielu faktur i barw w jednym pomieszczeniu, a to mi nie grozi. Zresztą i w takim przypadku są przecież wyjątki, spójrzcie na domy ekscentrycznych artystów, którzy umiejętnie łączą przedmioty na pozór zupełnie do siebie nie pasujące, niejednokrotnie podkreślając jeszcze ten fakt.
W kuchni nie brakuje przedmiotów, o nie... Miski, miseczki, foremki, pokrywki, kubki, miarki, słoiczki, zastawy chciane i niechciane... Osobiście chowam w szufladach więcej ozdób, niż aktualnie eksponuję, zatem wniosek kolejny - potrzebuję szafek, dużo szafek... żeby ukryć to, co wprowadza chaos...:)) I z tego też powodu dochodzę do wniosku, że mimo, iż oglądając skandynawskie domy wzdycham do witryny, to nie jest to mebel dla mnie. Pełne drzwi - to jest to ;)
Tertio: co za dużo, to niezdrowo....
Tyczy się oczywiście jedzenia ;P i picia ;P i stania przy garach :P hihi ;)
Przesada to grzech ciężki w moim dekalogu dekoratorskim. No bo chociażby wintydże, czy inaczej mówiąc odrapańce maści wszelakiej .. Otóż wolę trzy konkretne stare graty, niż pół babcinego strychu, bo gdy ich za dużo, mam wrażenie, że mój dom się sypie... robi się jakoś nieswojo, gdy wokół tylko pamiątki i wspomnienia. Ja jestem przecież TERAZ i jestem kreatywna, więc taka też jest moja przestrzeń. Ale nie mogę się powtrzymać od postrzania rzeczy zbyt uładzonych, zbyt normalnych, bo wtedy nabierają znaczenia.. To jak zamknięcie w bransoletce, w której ogniwa tworzy teraźniejszość... No, powiedziało mi się :P
Póki co plan mi się klaruje i mąci naprzemiennie... Niby już coś wiem, a potem wątpię, czy aby na pewno... Ale namiastkę już macie na zdjęciach, czyli w sumie to, o czym się tak dziś rozpisałam :))
Miłego dnia Moi Kochani :)
Dziękuję, że jesteście, zawsze czytam wszystkie komentarze od Was i cieszy mnie liczba odwiedzin na moim blogu:)
Zatem dziękuję i do następnego***
agnie szka
Właśnie! To jest to, i to jest własny styl. Zupełnie się zgadzam, a nade wszystko najważniejsze by w danym wnętrzu po prostu dobrze się czuć!
OdpowiedzUsuńdokładnie tak:)) w sumie wystarczy zastanowić się czego NAM pitrzeba:)
UsuńNajważniejsze jest to, żeby czuć się dobrze we własnym wnętrzu, mieć przedmioty, kolory, faktury, zapachy jakie lubimy MY a nie jakie są modne, jakie wypada mieć ...
OdpowiedzUsuńCiekawość mnie zżera co tam ciekawego wymyślisz :)
pozdrawiam
Tak, to jest gwarancja, że jak moda minie, to my wciąż będziemy się dobrze czuć we własnym wnętrzu..:)))
UsuńAga no rozpisałaś się, ale primo, secundo i tertio idealnie uchwycone, napisane, wymyślone i takie prawdziwe:))) zgadzam się kochana zgadzam i choć u mnie królują kolory to też staram się zachować jakiś ład i klarowność:)
OdpowiedzUsuńach coś czuję, że ta Twoja kuchnia będzie taka właśnie Twoja... kontrasty bardzo mi się podobają i pasują do Ciebie, oj pasują jak ulał! jak ryba do wody, jak słońce do lata;) ech choć w tym roku to nie wiem czy to słońce do lata pasuje... kończę , bo głupoty zaczynam wygadywać;)
dobrego dnia kochana:* love you!
hihi, no tak o tym mieszkaniu trochę, jak o sobie samej myślę... Bo w sumie to się do tego sprowadza, że nadz dom, to nic innego jak my sami, jeśli jest przemyślany, to dużo może powiedzieć o swoich mieszkańcach, prawda?:)))
Usuńistna prawda! prawda jak 2 razy 2;)
Usuńdobrego dnia kochana:)
Zgadzam się z Tobą LadyDi!
OdpowiedzUsuńwiele inspiracji i aranżacji bardzo mi się podoba się i skrada moje serce, wiele z nich podoba mi się tylko na zdjęciach. Ponieważ kiedy zaczynam coś zmieniać w tym kierunku u siebie w domku, najczęściej kończy się to tym, że źle się jakoś czuję w moich skromnych progach... lubię bardzo kolory, lubię kiedy jest barwnie w mieszkaniu, choć bez przesady, z umiarem... kolorowe i żywe akcenty... Choć znowu u Ciebie Agnieszko mi się bardzo podoba, ale wiem, że to nie było by moje miejsce...
każda z Nas jest inna, każda z Nas lubi co innego, każda z Nas tworzy swój własny świat tak jak najlepiej się w nim czuje...
jedne kochają bratki, drugie fiołki, a trzecie czekoladę =)
I to jest w tym najpiękniejsze!
Cudownego dnia! :*
Tak Żanetko, dokładnie tak jest jak piszesz. Po prostu zachwyca nas piękno, a każda z nas jest inna, więc i sposobów jego interpretacji jest tyle, co nas w tym małym świecie :)))
UsuńJak tak czytam, to zazdroszczę zapału i uległej drugiej połówki :P Ja tak nie mogę wszystkiego na własna rękę, niestety.
OdpowiedzUsuńA z innej beczki, to zawsze miałam słabość do wnętrz z duszą, takich w których już coś zastajemy i możemy dodać coś od siebie, zmienić, ale nie tak do końca. Zostawić ślad przeszłości. I tak jak czytam, to Twój dom taki jest i to jest bardzo cenne.
Powodzenia i czekamy na efekty.
Jakoś udaje mi się przeforsować swoje wizje ;P Czasem potrzebuję jakiegoś potwierdzenia, czy aby dobrze robię, ale ogólnie rzeczywiście mam wolną rękę ;)))
UsuńA mój dom? No tak, ma swój bagaż, choć nie znów taki wiekowy. Dużo rozwiązań jest niestety z najgorszej epoki budownictwa z zeszłoustrojowej epoki ;P
Ściskam**
wazne żeby Tobie było dobrze ,a reszta sama sie ułoży powodzenia :))
OdpowiedzUsuń...wiem ;)))
UsuńJak mnie się marzy planowanie nowej kuchni.... nawet nie masz pojęcia :)) Zazdroszczę! Szafki, dużo szafek to punkt pierwszy. Mój problem to wiecznie za mało miejsca, a gratów ciągle potrzeba więcej... gdzie to wszystko chować?! Oj coś czuję, że będzie u Ciebie wyjątkowo i przepięknie :) Kibicuję Ci mocno! ..a taki plan, który za chwile się zmienia to dobra rzecz! Wszystko dobrze przemyslisz, kazda opcje przeanalizujesz i wybierzesz najwłaściwszza :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńjeszcze miesiąc temu w ogóle o tym nie myślałam, a rok temu w ogóle zarzekałam się w remont kuchni to ja się nie pakuję, dopóki nie zarobię na ekipę remontową...no ale plany są po to, żeby je zmieniać i od zepsutej zmywaki przeskoczyłam nagle do skuwania tynków... Dobrze czy źle, nie wiem, kuchnię po prostu zrobię na miarę swoich aktualnych możliwości - plusem jest uporządkowanie tej przestrzenni :)))
Usuńoto wlasnie chodzi, by dom byl dla nas, a nie my dla domu!
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa efektow twojej pracy, jestem przekonana, ze zachwycisz nas metamorfoza!
usciski!
:)) oj, ależ się robi ciśnienie ;P Jak by nie było, na pewno będzie lepiej :))))
Usuńja czekam na pelna odslone:p a mieszkanie no coz moje nie jest idealne ale kazde z nas ma w nim cos co kocha i czujemy sie tak dobrze i tak powinno byc,ja nie zamykam sie w stylu ,my mamy swoj wslany styl heee,zawsze cos tam jest niedokonczone zawsze cos jest nie tak i cos odstaje od reszty hii,my jestesmy niedoskonali nasze mieszkanko tez:P....................soweczka calusna zakochalam sie ,jak nie bedziesz patrzyla to ja podkradne:P
OdpowiedzUsuńwiesz, idealne to chyba nigdy nie będzie, ja ciągle mam coś do zrobienia, ciągle coś się psuje, jakieś rozwiązania się nie sprawdzają i trzeba je zmienić, naprawić, przemyśleć.... Tak już chyba jest,ze dom zmienia się razem z nami, z potrzebami...
UsuńSóweczkę dostałam od Ilony (spelnionemarzenia), kupiła mi ją na targu staroci za parę złotych :))) Urocza jest, to prawda:)))
aga, bardzo przyjemnie czytało mi się Twoje zasady...Och, chciałabym być konsekwentna tak jak Ty - ja mam największy problem z chowaniem pierdółek, durnostojek, pamiątek i kurzołapów :P popieram pełne drzwi i szafki ,szafki...a jeszcze lepiej radzę szuflady, szuflady gdzie się da ...zwłaszcza te głębokie są na prawdę funkcjonalne w kuchni! Oj będzie się działo i nie mogę doczekać się efektu końcowego...
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno - najważniejsze, żeby kuchnia była TWOJA :) ale Ty to doskonale już wiesz :)
Oj, konsekwencja to ciężka sprawa, masz rację :)) Ale wyjątek przecież potwierdz regułę?:) A ja uwielbiam wyjątki od reguł, więc zobaczymy ile z tej mojej konsekwencji ostatecznie zostanie ;))))
UsuńSzuflady będę miała 4 głębokie i 2 płytkie. Na więcej kaski brak ;) Ale wiem, ze są funkcjonalne, bo u mojej mamy miałam okazję nie raz zachwalać :)))
Dzięki***
mnie się podoba sówka; 0)
OdpowiedzUsuńfajnie*
UsuńNie mam wątpliwości, że osiągniesz równowagę... :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńW otaczaniu się przedmiotami liczy się równowaga. To o czym piszesz tez mnie bardzo zastanawia. I to jak osiągnąć ową równowagę....Bo trzeba najpierw w samym sobie tę równowage odnaleźć. Są kuchnie laboratoria, są kuchnie jak ze skansenu, są kuchnie prawie puste, sterylne, lub wypchane akcesoriami. Bo każdy ma inną potrzebę inne spojrzenie, estetykę i poczucie równowagi między przedmiotami i meblami. To taka filozofia....ale chyba każda aranżacyjnie wrażliwa dusza się nad tym zastanawia. Taka równowaga potrzebna jest takim duszom jak tlen.....
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje efekty, na Twój obraz tego czym się otaczasz i w czym osiągasz spokój,pozdrawiam, isza
Tak, nawet jak się o tym mówi, to jakoś automatycznie nasuwa się myśl, że to o sobie samym, o porządkowaniu i remoncie własnego ja się pisze... I zastanawia mnie czasem, czemu akurat to, czy tampto mi się podoba, bo to pozwala mi lepiej poznać samą siebie..:))) I zaakceptować :)
Usuńxoxo
Po najważniejsze primo robisz to sama i dla siebie...nie wiem co Ci napisac Aguniu, prócz tego że się z Toba zgadzam...z niecierpliwością czekam na efekty;) trzymam kciuki;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Justyś, ja też czekam z niecierpliwością na koniec, ale jeszcze trochę.... Teraz walczę z wszechobecnym pyłem....
Usuńwszystko o czym Piszesz jest 100% prawdą - bo to my tworzymy styl a nie on nas - ma być nam w tym wszystkim dobrze i pięknie ale też i funkcjonalnie :) zapewne wiedzą o tym najlepiej osoby o małych wnętrzach;) ja sama jestem na etapie ograniczania rzeczy do minimum - ale to jest proces długofalowy - można by rzec ,że wręcz ciągły;)
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na Twoją nową kuchnię ;)a sówka wygląda uroczo :))) buziaki♥♥♥
Ale to, ze jest ciągły, mam wrażenie, ze świadczy o tym, ze i nad sobąciągle pracujemy....
UsuńŚóweczka od Ciebie jest moim głównym elementem dekoracji, jeszcze wirtualnej, kuchni ;))) xoxo
Owocnego knucia życzę ;-)
OdpowiedzUsuń...knuję, knuję...;)
UsuńNo to powodzenia! Jestem pewna, że będzie świetnie. Ja od kilku lat staram się łączyć i w domu i w życiu, to co miałam, z tym co się pojawiło. Nie jest to łatwe, ale co to za sztuka wszystko zmienić i zacząć od początku? Sztuka to nie rezygnować z tego co już się ma i jakoś poskładać w całość, z tym co chce się mieć. Zresztą w życiu nie da się tak całkiem od nowa bo doświadczenia, lęki i obawy mam ze "starego" bycia i związku.
OdpowiedzUsuńDokładnie Lil, to niczym niekończąca się opowieść o nas samych, o naszej drodze i w sumie to mnie motywuje do zmian wokół siebie, bo i ja się zmieniam. Nie boję się dostosowywać do tego, co już mam, co mnie spotkało, choć przyznaję, że czasem pokusa wyjścia z domu (dosłownie i w przenośni) jest ogromna... Tak to w życiu już jest.. A zmiany pozwalają nierzadko uporać się z wieloma życiowymi problemami, i nie chcę, żeby to brzmiało banalnie, ale dzięki temu, wiele domów dosłownie przemawia, nie potrzeba słów, żeby zobaczyć jacy ludzie w nim mieszkają... Mój daleki jest od ideału i nie chodzi tu o nowe meble itp, ale o inne rzeczy, te, które pokazują, jak sobie z nim "radzę"... oj, daleko się zapuściłam w tych rozmyślaniach... może to wcale nie jest takie skomplikowane....
Usuń:)
dziękuję za Twoje słowa i pozdrawiam*
Rozumiem Twoje dylematy, moim największym problemem jest to, że się zmieniam, i to co podobało mi się 3-4 lata temu teraz nie do końca mi pasuje, więc starając się racjonalnie dysponować budżetem wprowadzam drobne zmiany. Jedno wiem na pewno - oglądając Twoje wnętrza i chociażby te migawki Twoja kuchnia będzie nietuzinkowa, ale zapierająca dech w piersiach. miłego :)
OdpowiedzUsuńdokładnie, dokładnie..... mam identycznie :) Ale i my się zmieniamy, więc tak już będzie, że za parę lat z uśmiechem przeczytam te moje rozmyślania :))))) bo będę o te parę lat zmieniona ;)
UsuńA mnie podoba się łączenie wszystkiego ze wszystkim, oczywiście to jest ogromna sztuka, tak by zachować równowagę. W moim przypadku chyba nie ma możliwości urządzenia domu w jednym stylu i z podziwem patrzę na domy urządzone z konsekwencją, z zachowaniem określonej linii.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej wolę szalone mieszkania artystów, choć w swoich wnętrzach zachowuję pewien umiar. Od lat kreuję własną przestrzeń głównie w oparciu o własne pomysły, choć z ogromną przyjemnością oglądam inspiracje w necie, magazynach wnętrzarskich i zawsze udaje mi się coś z nich zaczerpnąć.
Zgadzam się, że stworzenie wnętrza w oparciu o to co masz jest ogromną sztuką, ale.... poradzisz sobie, ze swoją kreatywnością i pomysłowością... wyciągniesz z tego kwintesencję własnego stylu.
Pozdrawiam
Mysle ze uda Ci sie doskonale wszystko odpowiednio dopasowac i polaczyc, widac to juz po twoich staraniach, ile w to pasji i czasu wkladasz. Oczywiscie dobrze zorganizowana i harmonijna kuchnia to prawdziwy sukces. Znajac Twoje prace i migawki z Twojego domu jestem pewna ze kuchnia bedzie wspaniala!
OdpowiedzUsuńPięknie zanęciłaś, już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńszafki, duuuuzo szafek, to i rada dla mnie:))
OdpowiedzUsuńja z kolei wdzycham do otwartych polek na talerze, choci wiem doskonale z czym to sie wiaze...wycieraniem, ciaglym wycieraniem...bo kurz niestety jest mieszkancem, ktory sie niestety nie wyprowadzi;)
Sowka intrygujaca:))***
Ja też jestem za dużą ilością szafek-zawsze mozna schować to co w danym momencie nie za bardzo pasuje do całości:-) I u mnie też podstawowa zasada to - praktycznie i pięknie, chociaż czasem to drugie bierze górę nad pierwszym i w efekcie żeby dostać się do pojemnika z cukrem na przykład, trzeba przestawić dwa inne, które z przodu bardziej pasują:-) Ech...
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego planowania kuchni!
hmm, ciekawie to ujęłaś kochana...szczególnie tertio przemawia do mnie:)akurat stoję przed takimi samymi dylematami co Ty (urządzam kuchnię na wsi), więc Twoje rady pomogą mi w kilku kwestiach!pozdrawiam cieplutko:)Marta
OdpowiedzUsuńno to czekam z niecierpliwoscia na ten kuchenny efekt, bo podpisuje sie "obiema rencyma" pod Twoimi załozeniami ( coczywsicie w moim wydaniu...) u mnie kuchnia jeszcze w sferze palnowania.... ale myślenie nieustające♥
OdpowiedzUsuń