Faktury. Wzory. Kształty.
Dzięki konsekwencji bieli w moim otoczeniu i zasadzie maksimum trzech kolorów dopełniających, mogę sobie pozwolić na łączenie różnych faktur i wzorów bez ryzyka niespójności. Oczywiście kolor może mieć n tonacji, więc ramy są bardzo elastyczne. Nie wiem czy ta zasada jest Wam znana, ale muszę przyznać, że bardzo pomaga mi uporządkować otoczenie. Reguła ta przydaje się również przy problemach z ustaleniem rano "w co ja mam się dzisiaj ubrać"... Nawet najbardziej zaspanym pomoże uniknąć jakiejś kardynalnej pomyłki w doborze elementów stroju, wystarczy pamiętać, że cztery kolory w ubiorze, to już ekstrawagancja ;)
Maksimum trzy kolory w tym konkretnym przypadku to oczywiście biel, brąz i jeszcze... kobalt, jak mówi Jo. Tak, Jo, bo ona sprawiła, że ten kolor zagościł w mojej przestrzeni. Ona podarowała mi kobalt. I to nie tylko wirtualnie, poprzez swoje inspirujące relacje z bolesławieckich happeningów, ale w sposób rzeczywisty i namacalny. Dostałam od niej kubek, za to, że obstawiłam kolor jaki będzie miała farba na ceramice po wyjęciu z pieca... Z tym, że typowałam granat, ale Jo uznała, że to wystarczająco blisko kobaltu. No i mam. Pękaty, uchaty kubek z cudnym kobaltowym wzorem stworzonym przez natchnionego bolesławieckiego artystę plastyka, tuż obok ręcznie wyrzeźbionych frontów przez hinduskiego mistrza i obok misternie odlanego metalowego lampionu przywodzącego na myśl magię Marakeszu, albo w towarzystwie zakopiańskich drewnianych koników... Na niewielkiej przestrzeni spotkało się kilku artystów, misterne prace ludzkich rąk, które ogromnie cenię. Wszystkie piękne. I mimo, że każda inna w stylistyce, każda z innego materiału, to swobodnie mogą ze sobą tworzyć spójną całość, dzięki tej prostej regule tricolor. Przyznaję, że przyłożyłam do tego swoją rękę, bo oprócz kubka i blatu komody, nic nie było w tym kolorze w jakim jest dzisiaj ;)
Oczywiście kubek nie będzie się kurzył na komodzie, o nie, wykluczone!!!! Zaraz zrobię sobie herbatkę z cytrynką, mmmmmm.... Tylko zgaszę światło, żeby mąż nie widział w czym piję, bo straszniście mu się MÓJ kubek zapodobał, no i teraz pewnie mi będzie go kurka podbierał ;/
Dzięki konsekwencji bieli w moim otoczeniu i zasadzie maksimum trzech kolorów dopełniających, mogę sobie pozwolić na łączenie różnych faktur i wzorów bez ryzyka niespójności. Oczywiście kolor może mieć n tonacji, więc ramy są bardzo elastyczne. Nie wiem czy ta zasada jest Wam znana, ale muszę przyznać, że bardzo pomaga mi uporządkować otoczenie. Reguła ta przydaje się również przy problemach z ustaleniem rano "w co ja mam się dzisiaj ubrać"... Nawet najbardziej zaspanym pomoże uniknąć jakiejś kardynalnej pomyłki w doborze elementów stroju, wystarczy pamiętać, że cztery kolory w ubiorze, to już ekstrawagancja ;)
Maksimum trzy kolory w tym konkretnym przypadku to oczywiście biel, brąz i jeszcze... kobalt, jak mówi Jo. Tak, Jo, bo ona sprawiła, że ten kolor zagościł w mojej przestrzeni. Ona podarowała mi kobalt. I to nie tylko wirtualnie, poprzez swoje inspirujące relacje z bolesławieckich happeningów, ale w sposób rzeczywisty i namacalny. Dostałam od niej kubek, za to, że obstawiłam kolor jaki będzie miała farba na ceramice po wyjęciu z pieca... Z tym, że typowałam granat, ale Jo uznała, że to wystarczająco blisko kobaltu. No i mam. Pękaty, uchaty kubek z cudnym kobaltowym wzorem stworzonym przez natchnionego bolesławieckiego artystę plastyka, tuż obok ręcznie wyrzeźbionych frontów przez hinduskiego mistrza i obok misternie odlanego metalowego lampionu przywodzącego na myśl magię Marakeszu, albo w towarzystwie zakopiańskich drewnianych koników... Na niewielkiej przestrzeni spotkało się kilku artystów, misterne prace ludzkich rąk, które ogromnie cenię. Wszystkie piękne. I mimo, że każda inna w stylistyce, każda z innego materiału, to swobodnie mogą ze sobą tworzyć spójną całość, dzięki tej prostej regule tricolor. Przyznaję, że przyłożyłam do tego swoją rękę, bo oprócz kubka i blatu komody, nic nie było w tym kolorze w jakim jest dzisiaj ;)
Dziękuję Jo za cudny kubek. Jestem Ci ogromnie wdzięczna i zobowiązana. To bardzo miły gest.
Merci mon amie, je suis vraiment heureuse :)
Kobaltowych snów :)
love
agnieszka n.
Ojej- rzeczywiscie piekny! I w tym otoczeniu prezentuje sie wspaniale:-) Pozdrawiam z upalnej wyspy:-)
OdpowiedzUsuń:) Jo trafiła w dziesiątkę!
UsuńOch zazdroszczę upałow, chociaž u mnie dziś znów świeci słoneczko, mimo že pogodynka mówiła, że będzie deszcz..
Ściski.
Ten kubek jest niesamowity, a ten kolor kojarzy mi się z pięknym wakacyjnym oceanem i jego głębią koloru. :) Wspaniały prezent dostałaś moja droga. :)))
OdpowiedzUsuńJak zawsze posta przeczytałam z zapartym tchem. Pięknie piszesz... zasady 3 kolorów jest mi bliska, choć jeszcze daleko mi do jej pełnego zrealizowania w moim mieszkanku.
ten marokański lampion pewnie był czarny, albo srebrny, zgadłam? widziałam taki ostatnio w tkmaxx... buziaki:)
Ten kolor to ulubiony kolor mojego M. Wiele też mamz nim miłych wspomnień, bo m. Zawsze obdarowywał mnie upominkami w tym właśnie kolorze, nawet sukienkę mi taką kiedyś kupił.....teraz jakoś mało tego koloru wokół, bo to dawne dzieje z tymi prezentami, hihi, znamy się z m. już prawie 18 lat:))) Więc i prezentów jakoś mniej po takim czasie;)
UsuńA! I zgadłaś :))) lampion był srebrny ;)
Usuń;) dobrze mieć takie wspomnienia... ale macie ładny staż! gratuluję i oby tak dalej:))) hehe tak myślałam z tym lampionem:P
Usuńdziękuję za wzięcie udziału w zabawie!:*(jakbyś mogła tylko banerek zamieścić u siebie:P) buzia!
Haha, niecierpliwcze kochany :)) komp mi się zepsuł wczoraj a na tablecie nie umiem tego zrobić. Ale pożyczę kompka od mojej długodystansowej miłości i już to zrobię:)))
UsuńAga no cos Ty:))) nie spieszylo sie;) dzieki i milej soboty!
Usuńżaden problem :)
Usuńidę teraz posadzić wrzosy i przygotować obiadek :)))
życzę Ci dużo słonka dzisiaj :))) pa
O tak - kubasek super - pięknie wszystko uchwycone :) duże buziaki
OdpowiedzUsuńFajny... ;)
UsuńRowniez staram sie nie przesadzac z nadmiarem kolorow.
OdpowiedzUsuńJesli juz "zaszaleje" sa to glownie dodatki, z ktorych mozemy w ostatecznosci zrezygnowac.
Ja mam tylko piekny wiosenno-letni czajnik z ceramiki boleslawickiej...kupiony w Krakowie. Mam nadzieje, ze jadac do Polski w koncu zatrzymamy sie w Boleslawcu i bede mogla sobie "cos" jeszcze dokupic ;)))
Butelka jako swiecznik bardzo mi sie podoba. Do tej pory zawsze robilam to w butelce po winie, latwo dopasowac swieczke. Musze poszukac takich wkladow jakie sa na tym blogu, ktory mi podeslalas.
No właśnie, teraz kubasek też czeka na towarzystwo. Do tej pory nie miałam nic w tym stylu. A w szafce mnóstwo obszczerbionych kubeczków, z którymi chyba powoli trzeba się rozstawać.
UsuńW ogóle ten pomysł na świeczniki z butelek bardzo mi się podoba:)))
Miłej soboty:)
Herbata z takiego kubka smakuje na pewno wyśmienicie! Mężowi proponuję kupić w prezencie podobny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Wiesiu too nieuniknione, bo łypie na Mój kubeczek pożądliwym okiem:)))) A kubeczekprzez swój kształt leży w dłoni idealnie :))
UsuńSłoneczej soboty:*
Piękny misterny wzorek na kubeczku!z lampionowym tworzy zgrany duet:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ograniczenie kolorów umożliwia wprowadzenie różnorodności wzorów i faktur... I to właśnie lubię... Udanej soboty!:)
Te kwiatki na kubku przypominają właśnie rozetę na drzwiach mojej komody rtv;)
UsuńDziękuję i Tobie również miłej soboty:) czekam niecierpliwie na Twojego posta ;))
Ja też staram się moje mieszkanko przerobić trochę na takie black/white, no i trochę beżu dzięki temu dodatki w innych kolorach świetnie pasują. Prezent cudny, ceramika ta jest świetnej jakości, mam kilka talerzyków i filiżanek w tradycyjne białe kropki z Bolesławca. Zaintrygowała mnie jednak ta szafeczka, która przedziera się gdzieś w tle. Chętnie zobaczyła bym trochę zdjęć Twojego ślicznego mieszkanka z szerszej perspektywy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hej Gosha:))) oj z tymi szerszymi kadrami to mam problem, ale na pewno się jeszcze pojawi. To komoda na sprzęty rtv, pod tv:)))
OdpowiedzUsuń***
Świetna i bardzo orientalna, a tą białą latarenkę gdzie zakupiłaś, cudna jest.
UsuńKochana to BelleDeco, ale dostana w prezencie, więc nie mam pojęcia gdzie kupić. No i była srebrna...
Usuń:***
cieszę się, że kubasek się spodobał, a w mężem trzeba będzie pomyśleć ;)
OdpowiedzUsuńprzejrzałam sobie całego twojego bloga ( całe sZczescie młody bo inaczej nie dałabym rady z braku czasu ;) ) .. i powiem ci jedno .. brak mi tu czegos.. brak mi wiecej zdjec z twojego M.. na tych fragmentach co pokazujesz widac ze masz pieknie urzadzone wnetrze a tak je dawkujesz.. ze ja mam niedosyt :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Iza
Iza, dzięki za Twoje komentarze i w ogóle za odwiedziny ;)
UsuńWszystko oczywiście sobie poczytałam z uśmiechem :))))
Oj już mi to dziewczyny też mówią, ale jakoś dobrze mi się fotografuje takie małe kadry... no i posprzątać by trzeba...;) ale postaram się czasem pokazać szerzej:)))
Ściskam mocno***