Fakt posiadania lustra w kuchni ma niewątpliwie bardzo dużo zalet, choć nie wyłącznie. No bo brudzi się szybciej niż okno, z racji swojego bliskiego kontaktu z piecem. Ale to pestka, od czego są ścierki ;P
***
Ale jak ma się taką możliwość, to mówię Wam, że trudno się oprzeć ciągłemu sprawdzaniu, czy fryzura jest znośna, czy aby fragment deseru nie został na brodzie, albo po prostu, czy aranżacja na blacie dobrze się prezentuje z "drugiej perspektywy" :P
No i spokojnie można wypić kawkę, czekając 30 minut na pokrycie siwych włosów i zerkając, czy farba nie spływa mi właśnie środkiem czoła, zostawiając kilkudniowy piękny tatuaż (chociaż moje nałożenie farby wzdłuż linii włosów i tak pozostawia wiele do życzenia, ale słowo daję, nakładałam farbę niecałe 10 minut:)).
NIe używam drogich farb. Mieszczę się w dyszce, za to od czasu do czasu kupuję sobie jakąś dobrą maskę do włosów. Zresztą przyznam, że z najbardziej przesuszonymi włosami zawsze przychodziłam od fryzjera, który tam jakieś markowe pasty mieszał... powiedzmy ;)
Zerwałam ostróżki, bo deszcz, który od dwóch dni wisiał w powietrzu, a który wreszcie dzisiaj pada, na pewno by je zniszył. Więc mam trochę kolorku:)))
I jakieś śmieci pod tacą, hehe :)))
Cudownego weekendu Kochani!
ściskam
xxx
a my znów z rana przed komputerami :) heheh. No ja nie pamiętam kiedy farbowałam a przydałoby się już. Z farbowaniem sama mam problem bo mam dużo kłaków na głowie ale przeważnie walczę na placu boju. Farb potrzebuję dwie a nawet trzy żeby nie było na styk :/ no a efekt zapewne pozostawia dużo do życzenia ;p fajny pomysł z lustrem w kuchni. Jakoś bym tego nie wymyśliła :) i ładnie Ci w tej koszuli:)
OdpowiedzUsuńhehe, no tak, najfajniej właśnie o szóstej rano i koło północy :P
Usuńja też mam niby dużo, ale same odrosty robię, dopiero przy myciu na chwilkę rozprowadzam to z odrostów na resztę i potem spłukuję... No i muszę już te odrosty normalnie co 3 tygodnie robić, bo siwizna atakuje bezlitośnie ;P Koszula? Hmmm... pomięta jakaś, no ale taka domowa , sięga mi aż do łydek ;))))
zapomniałam dodać że moje kłaki długie :/ więc to jest zawsze wyzwanie dla mnie. Chyba męża przeszkolę ;p
Usuńdługie to zawsze problem... najgorsze jest to, że na dłuższych potem właśnie te x farbowań odbija się na kondycji... Kiedyś miałam długie, któregoś dnia sama przed lustrem ścięłam, a mąż jak wrócił z pracy, to o mało zawału nie dostał ;p
UsuńOj mi też wypadałoby się wybrać do fryzjera, czyli zaufanej koleżanki....
OdpowiedzUsuńPostanawiam, po urlopie :)
:))
UsuńWitaj tak rano Aga, chyba nie farbowalas wlosow o 6.00 rano?? Nie wysypiasz sie w weekend?;)
OdpowiedzUsuńAranzacja na blacie bardzo udana, czasem potrzeba troche kolorku a i kwiatow byloby szkoda.
Pieknego weekendu rowniez:-)
nie, wczoraj :)))))))
Usuńzwłaszcza, że kolorek piękny, a kwiaty takie subtelne....:))
miłego dnia Kasiu**
Ja trzymam farbę w szufladzie już 3 tygodnie - nie lubię farbować. Wprawdzie moja córka ma Salonik , ale nie chce mi się do niej jechać - ma tyle roboty że wolę zrobić sobie sama. Na razie nastawiam się psychicznie :) Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńhehe, skąd ja to znam ;P jak przypili to wtedy na szybko się zafarbuje ;))))
Usuńu mnie sąsiadka fryzjerka, więc nie mam problemu:)ale masz racje z tymi salonami, robią nas w jajo!i płacimy za to kupe kasy!fajna ta ściana z desek w tle...marzenie moje:)buźka i czekam na efekty farbowania:)
OdpowiedzUsuńnie z desek - to kafle:)
Usuńja wolę zapłacić kasę fryzjerce (u mnie w mieście akurat ceny nie są wygórowane) niż sprzątać moją białą łazienkę :D:D:D:D
Usuńja już wprawy przez lata nabrałam :)))) A łazienka nie bez powodu u mnie grafitowa ;P
Usuńa co do salonów - nie mam nic przeciwko, wręcz odwrotnie! Uwielbiam chodzić, tylko czasu brak. I nie sądzę, ze nas ktoś w jajo robi - po prostu farby są jakie są, niezależnie od marki niszczą trochę włosy... No ale jak się chce mieć kolor, to co zrobić...
Usuńxxx
ja systematycznie garniera nakładam co 5-6tygodni:))...na szczęście jasny kolor,więc tatuazy niet:))....
OdpowiedzUsuńja mam naturalny kolor taki mysi i nakładam warbę co 4-5 tygodni, świetne zdjęcia
OdpowiedzUsuńo właśnie, to tak jak ja ;))))
UsuńNie powinnam sie przyznawac publicznie, ale zmusilam mojego meza, zeby farbowal moje wlosy ;)))Od frazjera czesto wychodzilam niezadowolana, poza tym farbowanie w Niemczech w dobrym salonie jest bardzo drogie, a wielkiej roznicy po naszym domowym farbowaniu nie widzialam. Mam swoja sprawdzona farbe i super odzywke to wystarczy ;)))Najlepsze jest to, ze w Polsce podcinajac moje wlosy panie fryzjerki sie zachwycaly moim kolorem...nie za zolte i nie za siwe ;)))
OdpowiedzUsuńUsciski
o, to jakiś wyjątkowy model Ci się trafił ;P mój, uchowaj boże, niech się nie zbliża, bo bym łazienki z farby nie doczyściła....:)))
UsuńAgnieszko moj malzonek to naprawde wyjatkowy model ;)))
Usuńjak zawadiacko wlozony pedzelek, skojarzylas mi sie z indianka, fajnie:)))
OdpowiedzUsuńa ja uproscilam sprawe i farbowalam farba w piance, nawet niezle szlo, wygoda na pewno.
buziaki! milej soboty Ago:)))
kiedyś też miałam piankę, ale mi w ogóle nie złapały...
Usuńja za leniwa jestem do nakładania farby w domu... ale w Twoim wykonaniu wyszło genialnie... a wszczególności teraz posiedzieć z farba na głowie przy kawce w Twojej nowej kuchni to sama przyjemność :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
buziak Aga :D
:)) a ja nawet lubię:))
UsuńAga rozbroiłaś mnie tym postem! jesteś bezbłędna i tego chyba jeszcze w historii blogerek nie było:) farbowanie w poście na blogu haha - super:) świetna fotka z tym pędzelkiem we włosach i aparatem w dłoni. Bardzo ładną masz koszulę!
OdpowiedzUsuńco do farbowania to ja właśnie ostatnio mam dylemat...w domu czy u fryzjera? niby u fryzjera fajnie, ale jak ostatnio zapłaciłam ponad 3 stówki to już mi nie było do śmiechu i chyba też wolę sobie kupić farbę , a później maskę zastosować:)
buziaki
e tam, nie takie rzeczy się widziało ;P Kochana ja to z wygody w domu farbuję, bo nie wysiedziałabym tyle u fryca, a swoją drogą, że teraz farbowanie trochę kosztuje.
Usuńbardzo interesująca zapinka do włosów ;) lata temu moje domowe farbowanie skończyło się zielonym odcieniem włosów - od tamtej pory grzecznie chodziłam do fryzjera ;)
OdpowiedzUsuńno tak, to może lepiej nie ryzykować...:)
UsuńFajna sesja hihi :) Zwykłe czynności niezwykłej Polki ;)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Kochana!
:))
UsuńNawet zwykle farbowanie u Ciebie wygląda jak z okładki Vogue ;)
OdpowiedzUsuńJa prawie rok już nie męczę włosów farbami, w sumie powoli dochodziłam do naturalnego i w końcu mi się udało. Po kilku ekscesach u fryzjera, od którego zawsze wychodziłam z płaczem na twarzy, powiedziałam dość. Ja płacę, a oni mi kosmos na włosach robią! Tak więc teraz jestem posiadaczką pięknych, naturalnych długich włosów =) Są moim oczkiem w głowie ;) Tlko od czasu do czasu spryskuje sobie końcówki wodą utlenioną aby uzyskać efekt ombre - i muszę ci powiedzieć że jest git.
Pozdrawiam cieplutko ;)
Żanet
No widziałam te włosy...robią wrażenie :))) U mnie niemożliwe do zrobienia, bo jestem bardzo siwiutka :P
Usuńu lalala :) też tak potrafię tzn.sama:)
OdpowiedzUsuńhehe, ale fajnie :P
UsuńJa w życiu bym się sama na farbowanie nie odważyła, dlatego wróciłam do naturalnego koloru włosów, hihi. A lustro w kuchni to nietypowy, ale świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńzapewniam, że lustro w kuchni to rewelacyjne rozwiązanie:))))
UsuńBardzo gustownie urządzona taca ;p I piękny garbusik z nagłówka strony! :)
OdpowiedzUsuńJa lustra nie mam ale dobrze sprawdza się stalowa taca, która stoi na blacie, oparta o ścianę ;p
Pozdrawiam!
dzięki serdeczne:)
UsuńNo ciekawa co Ci wyszło na tej głowie :D hihi
OdpowiedzUsuńDobrze, że ja nie mam miejsca na lustro w kuchni, całe szczęście :D
Buźka !
jak zawsze - bez rewelacji i całkiem nieźle jednocześnie :P Z fryzjera nie byłabym bardziej zadowolona ;)))
UsuńA ja kupiłam eustomę w Lidlu i też pięknie dodaje kolorków na stole.
OdpowiedzUsuńpiękny kwiat:))))
UsuńA ja czekam aż znowu się mój kolor pojawi w ofercie którejś firmy (miedziany). Oczywiście w koloryzującym szamponie a nie farbie, bo mi włosów szkoda. A moje kłaki kolor po szamponie i tak trzymają jak diabeł sołtysa ;) Kończy się potem odrostami!
OdpowiedzUsuńszampony z palette to trzymają lepiej niż farba!:))) Kolorek rzeczywiście mało spotykany..
UsuńA'propos przesuszania... Wcieram 2 razy w tygodniu w zwilżone włosy olejek arganowy, trzymam 15 minut i spłukuję. Zdecydowanie poprawia kondycję włosa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam-D.
Czasem tak robię, ale dwa razy w tygodniu to dla mnie zdecydowanie za dużo :P Najczęściej dbam bardziej o włosy na urlopie :)) Pozdrawiam Dominiko:)
UsuńJakich siwych włosów? Koszuli byłoby mi szkoda do farbowania :). Moja pierwsza myśl po tytule posta to że farbowałaś poduszki ;D
OdpowiedzUsuńoj siwych, niestety... Kochana, ani jednej plamki nie zrobiłam!:)) Lata praktyki :)))
UsuńU mnie farba leżakuje już kilka miesięcy w szufladzie, jak się jakis siwy na wierzchu pojawi to wyrwę, a że pod spód nie zaglądam, bo siwiutko się zrobiło, że hej. :D:D:D
OdpowiedzUsuńhehe, to ja bym łysa została:))))
UsuńReally love ur pics and the way you decor your home. Hope the color was perfe on the end :) hugs from Danmark
OdpowiedzUsuńyes, it is ok:))) Thanks:))) Hugs and have a good week:))
UsuńJa tez niedawno się farbnełam :) Ale od kilku lat chodze do tego samego fryzjera, mam tam kilka pań i zgodnie z upodobaniem raz do jednej, raz do drugiej, a ostatnio z farbą na głowie jeszcze paznokcie mi kosmetyczka zrobiła.....full serwis:) Lustro mam przy wejściu do kuchni i tez uwielbiam zerkać, lustro to świetny wynalazek:)
OdpowiedzUsuńjak się robić, to się robić:))))
UsuńJa ostatnio mam jakąś manię lustrzaną, wszędzie bym wieszała:)
Ja "farbuję" (bo nie farbą tylko kremem koloryzującym) średnio co dwa,trzy miesiące.Też robiłam to sama ale niestety zawsze zostawały jakieś niedociągnięcia ;) Teraz meczę siostrę albo mamę żeby mnie maznęły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja lubię sama:)) I kiedyś nawet fryzjer, jak poszłam się po farbowaniu w domu obciąć, to dziwił się jak mi się samej udaje tak dokładnie włosy pomalować:))))
UsuńJakie fajne foty:D Kurcze nie znoszę farbowania - paćkania. No, ale jak mus to mus i przewaznie raz na miesiac trzeba, tyle, że co drugi jadę tylko po odrostach:))) O pamietam to Twoje kuchenne lustro, a jeszcze bardziej jego ramy:)))
OdpowiedzUsuńłeh, odrosty... niecierpię ich, a mam wrażenie, że zanim pierwszy raz po farbowaniu włosy myję to już widzę jak rosną!!!:))
Usuńpofarbowałam i ja ;) używam tej samej farby co Ty - tylko włosy mam znacznie dłuższe ;) i jest problem z nakładaniem :( kiedyś używałam zwykłej henny ale niestety nie farbuje ona siwizny :(( buziaczki
OdpowiedzUsuńno niestety kochana, starość nie radość ;P)))
Usuńtak na marginesie - przypomniało mi się, jak kiedyś za nastki z moją cioteczką płukałyśmy włosy w wywarze z orzecha włoskiego. Wykręcałyśmy potem nasze włosy w stare ręczniki, bo bardzo ten wywar plamił i pewnego pięknego dnia, moja babcia wyciągnęła skąś te ręczniki i nam pokazała....a one całe w dziurach!!!!! No to my w strachu, że nam od tego wywaru orzechowego też włosy wypali, no bo skoro w ręcznikach dziury wyżarło!!:))) Rzecz się miała na wsi, w wakacje, a ręczniki babcia po prostu wyniosła do suszenia na strych, gdzie najprawdopodobniej pogryzły je myszy ;))))))) Ale do dziś nie wiem tego na pewno...
xxx
i ja tak farbuję, ale Castingiem- błyszczą mi się po nim włosy i nie ma amoniaku.
OdpowiedzUsuńale nie przyszło mi do głowy, by zrobić sobie w trakcie zdjęcia- jakoś tak BARDZO niewyjściowo wyglądam wówczas;)))
Pozdrawiam:*
castingiem mi nie łapie... mam trudne włosy do farbowania. Kiedyś nawet od fryca wyszłam po farbowaniu bez koloru na włosach... :P
Usuńpiekna aranzacja na ostatniej fotografii! nie potrafie przejsc obok lustra obojetnie, ale to ciekawy pomysl, z tym zeby zdobilo kuchnie!buziaki
OdpowiedzUsuńdzięki serdeczne:)))
Usuń:)
OdpowiedzUsuńhttp://addictedtocraftsblog.blogspot.com/2013/08/najlepsze-posty-minionego-tygodnia.html
joaś, byłam już właśnie i widziałam:))) fajnie, miło mi ogromnie, ze post się spodobał:)) Szkoda rzeczywiście, że zdjęć nie pożyczyłaś :)
Usuńxxx
Ha, ha, ha... śmiałam się, czytając tego posta, bo wczoraj farbowałam włosy, smażąc w "miedzyczasie" kotlety.
OdpowiedzUsuńno, to może już być niebezpieczne, bo albo włosy za mocno złapią farbę, albo kotlety zbyt ciemne wyjdą :P))))hehe
UsuńOj cieszę się że nie mam tego problemu, w sensie z farbowaniem...ale fryzjera faktycznie odwiedzić by się zdało...;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam lustra i posiadanie go w kuchni to fajny pomysł;))
Uściski Aguniu;*
ostróżki uwielbiam! no i proszę - piekna sesja z farbowania:-))).
OdpowiedzUsuńMusze mezowi Twoje lampy w kuchni pokazać, bo przytachałam ostatnio podobne i nie wzbudziły entuzjazmu...
Fajny post :) Widać każdy temat może być wdzięcznie ujęty :) Zobaczyłabyś mnie, kiedy farbowałam sobie sama włosy: dwa lusterka i poplątany kołtun ;) Ładne ostróżki, moje dogorywają w ogrodzie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta