Jestem niereformowalnym zbieraczem. Uwielbiam szperać w starych szopach i stodołach, na strychach, i nieco mniej w piwnicach, bo zazwyczaj jest tam zimno i wilgotno, brrr...
Zachwycają mnie opuszczone i zapuszczone miejsca :) Lubię ich nieporządek, zastygłe pozy sprzętów bezczynnie po prostu trwających lub czekających na swoje zadanie.
Lubię przykurzone faktury i kolory, niedoskonałości niedokończonych robót i prowizorek. Rzeczy, ktorych nikt nie układał do zdjęcia, a są tak bardzo fotogeniczne.
Lubię zapach kurzu, myszy i pająków, rzeźby korników... Lubię ciszę, która mi towarzyszy. Nie wiem dlaczego. Ktoś w ogóle nie wszedłby do takiego miejsca, a ja wchodzę z ochotą i patrzę, czasem pstrykam zdjęcia, i prawie zawsze zabieram coś ze sobą. Oczywiście wiele z tych rzeczy zalega potem u mnie, bo zwyczajnie nie są mi potrzebne, tylko niektóre znaleziska trafiają "na salony". Zmieniają swoje otoczenie i znów stają się przydatne.
Ale jest coś jeszcze, konkret :)) A mianowicie to krzesło. Nie wiem jaki to styl, ot dla mnie peerelówka :) Ale gdyby mu tak dać nowe obicie i pomalować na przykład na czarno... albo na biało z kolorowym obiciem :))
Może Macie jakieś propozycje???? Bardzo proszę :)))
Kolejny niepotrzebny mebel = złodziej przestrzeni... Muszę to przemyśleć. Podoba Wam się? Brać? Póki co stoi na strychu gdzieś w Częstochowie ;)
Drzwi zaryglowane, ale oczywiście drobnica przyjechała ze mną, czyli kubeczki, przedwojenne memo zakupowe, składane krzesełko na ryby (nie mam pojęcia po co mi ono...) i gąsior.
A tak oto jedne z moich skarbów prezentują się w mojej kuchni :)
Ciąg dalszy pozyskiwania i wykorzystania skarbów w następnym poście :))
Zachwycają mnie opuszczone i zapuszczone miejsca :) Lubię ich nieporządek, zastygłe pozy sprzętów bezczynnie po prostu trwających lub czekających na swoje zadanie.
Lubię przykurzone faktury i kolory, niedoskonałości niedokończonych robót i prowizorek. Rzeczy, ktorych nikt nie układał do zdjęcia, a są tak bardzo fotogeniczne.
Lubię zapach kurzu, myszy i pająków, rzeźby korników... Lubię ciszę, która mi towarzyszy. Nie wiem dlaczego. Ktoś w ogóle nie wszedłby do takiego miejsca, a ja wchodzę z ochotą i patrzę, czasem pstrykam zdjęcia, i prawie zawsze zabieram coś ze sobą. Oczywiście wiele z tych rzeczy zalega potem u mnie, bo zwyczajnie nie są mi potrzebne, tylko niektóre znaleziska trafiają "na salony". Zmieniają swoje otoczenie i znów stają się przydatne.
Ale jest coś jeszcze, konkret :)) A mianowicie to krzesło. Nie wiem jaki to styl, ot dla mnie peerelówka :) Ale gdyby mu tak dać nowe obicie i pomalować na przykład na czarno... albo na biało z kolorowym obiciem :))
Może Macie jakieś propozycje???? Bardzo proszę :)))
Kolejny niepotrzebny mebel = złodziej przestrzeni... Muszę to przemyśleć. Podoba Wam się? Brać? Póki co stoi na strychu gdzieś w Częstochowie ;)
Drzwi zaryglowane, ale oczywiście drobnica przyjechała ze mną, czyli kubeczki, przedwojenne memo zakupowe, składane krzesełko na ryby (nie mam pojęcia po co mi ono...) i gąsior.
A tak oto jedne z moich skarbów prezentują się w mojej kuchni :)
Ciąg dalszy pozyskiwania i wykorzystania skarbów w następnym poście :))
love
agnieszka n.
:-))))))))))))))))))) Agi uwielbiam uwielbiam!!! ten Twoj klimat!:-)))) a o znaleziska juz gadalysmy na FB:-))) uwielbiam tez!
OdpowiedzUsuńdzięki, miło mi bardzo :))) klimacik pajęczynowy ;P
UsuńJak ja czuję te klimaty, chociaż kurz wywołuje u mnie kichanie ;) Trzeba tylko uważać bo łatwo się zagracić, coś o tym wiem ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie, święte słowa!! dlatego właśnie nie wiem czy brać to krzesło, bo to kolejny grat... ale tak mnie korci, żeby dać mu szansę..... toczę wewnętrzną walkę minimalistki i graciary, hihi :))
Usuńoj, słabość do staroci ;), mam na strychu 2 secesyjne krzesła, czekają na swoją kolej (bo miejsce już im przewidziałam), a do tego trzeba wtaszczyć szafę, bo aż szkoda nie wziąć ;) (też mam już co do niej wizję, tylko mój M. chyba tej wizji ze mną wspólnej nie ma ;), do tego cały stos nierozpakowanych kartonów po przeprowadzce sprzed roku, a i jeszcze podziwiam czyjeś starusieńkie radio, stoi opuszczone n stryszku...może by chciało być przygarnięte :)?
OdpowiedzUsuńHahaha :)) no to dopiero dylematy :) wiesz, mój m też jakoś nie czuje bluesa :)) no i jak nie przygarniesz, to potem żałujesz... Więc chyba brać :D
Usuńtak, ale chyba zostawić sąsiadom kartkę,jakby co ;)?
UsuńHmmm... Może napisz, że... Sprzątanie Świata:)))
Usuńdobre :), gorzej jak oni moją stronę świata posprzątają ;)
UsuńO nie, to nie byłoby dobrze... ;) to lepiej ponegocjować:))
UsuńNie! Uzylas TO slowo..... brrrrr..... zapach.... zapach my... myszy!!!!???? NIE!!! NIE i juz!!!
OdpowiedzUsuńAle zdjecia fajne! Zmykam...
:D oj te miastowe dziewczyny :))) przeraża je słowo, a co dopiero rzeczywistość, hihi..
Usuńnie taki diabeł straszny, byle z dala od mojego domostwa :)))
Pozdrawiam
Ps. Teraz to pewnie długo nie wrócisz... szkoda...
Zabierz mnie kiedyś ze sobą na takie przygody...
OdpowiedzUsuńBasiu chętnie:)))
OdpowiedzUsuń