Drewno w stylistyce skandynawskiej odgrywa szczególną rolę.
Las jest wpisany w budownictwo, w stylizacje, w styl życia...
Chciałabym zobaczyć fińską tajgę...
Podobnie jak Wikingowie... historie mrożące krew w żyłach, z których wyłania się obraz gigantycznych, brodatych zdobówców północnych mórz :) Nawet mój syn kojarzy jak wygląda ich specyficzne nakrycie głowy, co nie jest bynajmniej zasługą edukacji, a raczej wynikiem rozbudzonej wyobraźni i skojarzeń, jakie przywołuje film o Czkawce i Szczerbatku:)) [ Jak wytresować Smoka]
Dlatego też, po dwukrotnym podejściu, przemogłam w sobie niechęć do tłumów turystów, kiepskich parkingów, chaosu ulic polskich górskich miasteczek, i postanowiłam zobaczyć norweski Kościół Wang w Karpaczu. I głowę Wikinga z rozdwojonym językiem....
Norweski, bo rozebrany na części i przywieziony w skrzyniach z miejscowości Vang w Norwegii. Statkiem, który zamiast typowych masztów miał kościelne filary, i z rufą zdobioną rzeźbami nordyckich lwów, z żywicznego sosnowego drewna. Najpierw do Gdańska, a potem za pieniądze z królewskiego skarbca, drogą przez Berlin i Śląsk w Karkonosze. Jakieś 200 lat temu...
Budowla, której twórcami są potomkowie Wikingów, zachwyca rzeźbami, kolorem drewna, historiami, jakie opowiada... Nie zdradzę ich, bo może zajrzycie, albo już byliście... A nie ma nic gorszego jak recenzja filmu, na który się wybieram, zdradzająca puentę..
ściskam**
miłej środy :)
love
agnie szka
wygląda bardzo interesująco :) może kiedyś się tam wybierzemy aby przekonać się na własnej skórze :D
OdpowiedzUsuńwarto, choć ja raczej wolę wypoczywać z dala od turystycznych szlaków, to to miejsce szczerze polecam :))
UsuńPiękny post Aga .
OdpowiedzUsuńJa marze o zorzy polarnej ... zeby ja zobaczyc ... juz nawet wierce dziury w brzuchu moim znajomym ..moze sie w koncu ktos ugnie i wyprawe zorganizujemy ?:))) Milego dnia :)
och, to daj znać:))))) zabiorę się Kochana!!:))) hehe :P
Usuńale fajne miejsce:p....ja tez nie lubie tloku,i tego calego zamieszania w turystycznych miejscach,ale czasem warto sie przemoc,dla takich widokow ,zawsze warto:P
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, nie znałam...
OdpowiedzUsuńByłam podziwiałam ;)
OdpowiedzUsuńByłam w tym miejscu w Karpaczu, wiec podziwiam Twój zachwyt.
OdpowiedzUsuńhehe, rozumiem doskonale ;)
UsuńJa też tam byłam :D
OdpowiedzUsuńAgnieszko, bardzo ciekawie to napisalas:-) Przypadkiem bylam w zeszlym w roku w Karpaczu i tez widzialam ten kosciol. Robi duze wrazenie!:-)
OdpowiedzUsuńps: piekny blog:-))
pozdrawiam serdecznie
Kasia
Witaj Kasiu :)) I dziękuję ;)))
UsuńPiękne miejsce, zawsze tam byłam kiedy spędzałam wakacje u znajomych moich rodziców w Świebodzicach. :)
OdpowiedzUsuńTak, to rzut kamieniem :) Ale wiesz, ludzi tyle, wszędzie ciasno.... wystarczy raz na 10 lat :P
UsuńAle klimat tego miejsca jest wspaniały i historia rewelacyjna...pieknie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
byłam kilkakrotnie, nawet miałam okazję uczestniczyć w ślubie tamże- koleżanka spełniła swoje marzenie- było cudnie!!
OdpowiedzUsuńW Karpaczu bywałam, bywam i jeszcze nie jeden raz będę. Mogę tam wracać ciągle i ciągle. Nawet na swoje absolutorium nie poszłam, tylko na swoje urodziny wybrałam się w góry ;) I chociaż kilkukrotnie Kościółek oglądałam i zwiedzałam, to jakoś nigdy nie miałam cierpliwości na kontemplację. Bo serce i nogi zawsze na szlak już się rwały ;) Ale nigdy latem - o co to, to nie. Za tłumy turystów dziękuję. Najbardziej Karkonosze kocham jesienią, jak już liście na drzewach się przebarwiają... Oj ale zatęskniłam!
OdpowiedzUsuńDzieki Tobie kochana w ogole dowiedzialam sie o jego istnieniu...niesamowity!:)
OdpowiedzUsuńa moja uwage zwrocil zyrandol, ma w sobie cos wyjatkowego...:)***
bardzo fajne miejsce,napewno warte odwiedzenia :)
OdpowiedzUsuń