Sobota jakich wiele, nic szczególnego... Ale to nic, że nie ma dzisiaj fajerwerków, szalonych porządków, ekscytujących wycieczek, wytwornych obiadów, to nic, bo dzisiaj i tak nie miałabym na to wszsytko ochoty. Cieszy mnie spokój i cisza. No, może nie do końca cisza przy gromadce takich łobuzów, dwu i czworonożnych, jakie pomieszkują pod tym dachem. Przyznam szczerze, że trudno zebrać myśli, zeby cokolwiek sensownego napisać.
Taka sobota jest w porządku. Nie jest ani rewelacyjna, ani do niczego, po prostu jest i już. Kiedy zastanowić się nad proporcjami dni takich zwyczajnych i dni wyjątkowych w życiu to jaki wychodzi bilans?... czy w życiu potrzeba więcej zwyczajności czy może bajki??? Ba, zapytam siebie zatem, czy ma znaczenie jakie są te dni powszednie?? Przecież znam odpowiedź. Tak tylko pytam... Kiedy mijają miesiące, lata, dekady, ogarnia mnie nostalgia, nie smutek, może raczej świadomość, że były takie dni, kiedy nie zdawałam sobie jeszcze z tego wszystkiego sparawy. Teraz jest inaczej. Wyciskam nawet z tych zwyczajnych dni najwięcej jak potrafię i wyrzucam sobie, kiedy jakiś dzień mi się nie układa, bo już jutro będzie przeszłością... Piękne jest zwyczajne życie, piękne są nadzwyczajne chwile i zdarzenia, ludzie i uczucia. Bez banału. Bez stereotypu, cliche... Tak po prostu. All is pretty...
Więc dzisiaj zwyczajnie matrioszka, grzyby, kredens i w kredensie...
A na koniec dzisiejszej refleksji jeszcze kocia miłość do robótek... zresztą nie ma się co dziwić, maluch będzie potrzebował sweterka ;)
Taka sobota jest w porządku. Nie jest ani rewelacyjna, ani do niczego, po prostu jest i już. Kiedy zastanowić się nad proporcjami dni takich zwyczajnych i dni wyjątkowych w życiu to jaki wychodzi bilans?... czy w życiu potrzeba więcej zwyczajności czy może bajki??? Ba, zapytam siebie zatem, czy ma znaczenie jakie są te dni powszednie?? Przecież znam odpowiedź. Tak tylko pytam... Kiedy mijają miesiące, lata, dekady, ogarnia mnie nostalgia, nie smutek, może raczej świadomość, że były takie dni, kiedy nie zdawałam sobie jeszcze z tego wszystkiego sparawy. Teraz jest inaczej. Wyciskam nawet z tych zwyczajnych dni najwięcej jak potrafię i wyrzucam sobie, kiedy jakiś dzień mi się nie układa, bo już jutro będzie przeszłością... Piękne jest zwyczajne życie, piękne są nadzwyczajne chwile i zdarzenia, ludzie i uczucia. Bez banału. Bez stereotypu, cliche... Tak po prostu. All is pretty...
Więc dzisiaj zwyczajnie matrioszka, grzyby, kredens i w kredensie...
A na koniec dzisiejszej refleksji jeszcze kocia miłość do robótek... zresztą nie ma się co dziwić, maluch będzie potrzebował sweterka ;)
love
agnieszka n.
Agnieszko to co napisałaś jest takie piękne i takie prawdziwe... dni przemijają i dopiero teraz pochylamy się nad przeszłością i doceniamy te niezwykłe, te wyjątkowe, których niestety w dzisiejszym świecie jest dużo dużo mniej niż tych zwykłych, codziennych. Ale ja kocham tą codzienność, bo dzięki niej widzimy piękno w najmniejszych nawet gestach, słowach, sytuacjach. Niech tak już będzie, niech będzie zwyczajnie i niezwyczajnie. Najważniejsze by życie było ciekawe i byśmy dostrzegali piękno chwili. :) A kredens bardzo ładny i te gałeczki. Ciekawa jestem całego... filiżanki kiedyś miałam takie same... ostatnio jedna jedyna jaka mi została pojechała do Mimi o Zorkiego. Bardzo ich ucieszyła:) są niezwykłe!
OdpowiedzUsuńno i te słynne matrioszki... też miałam taki komplet, bardzo stary.. niestety podczas jednej z przeprowadzek gdzieś zaginęły:( wielka szkoda.
uwielbiam tego Twojego kotka!
buziaki
I znów ciepłe słowa masz dla minie :))) Dziękuję. Wiesz, może to trochę filozoficznie zabrzmi, ale ponad przekazem werbalnym jest coś takiego jak sympatia i więź dusz. A Ty jesteś moją bratnią duszą, tak czuję... :)
UsuńGałeczki...wiem... takei w stylu skandynawskim, choć nie skandynawskie, bo z Indii. Jak mialam je montować okazało się, że bez szlifierki ani rusz, bo śrubę miały na jakiś dziwny gwint, a na dodatek taką długą, że możnaby przykręcić podkład kolejowy !! :D
A post Zorkiego o filiżankach od blogowych przyjaciół kojarzę !! :)) To bardzo miły gest Aniu.
Ściskam i życzę miłej niedzieli :)))
Ach Kochana, u Cieboe to sie mozna rozmazyc. Ty to taka nostalgiczna babeczka jestes!
OdpowiedzUsuńSliczne nastrojowe foty a Twoj kocurek to slodziak widze. Bree zdaje sie ma tez takiego.
Sliczna witrynka!
Pozdrawiam serdecznie
Dagi
Hahaha, jeszcze na myśliciela wyjdę :P Kominek, bujak, fajka i kłęby dymu z peruwiańskiego tytoniu.... no i snuta powoli opowieść o życiu :D :D No cóż, całkiem niezły widoczek na starość, hihi :)
UsuńO kredensie kiedyś pisalam Ci w mailu, jakiś czas temu - pomalowałam jako pierwszy... Ty mi odpisałaś, że też od kredensu się wszystko zaczęło... Więc to jakaś choroba chyba :D
Bree ma bodajże egzotycznego... ślicznego kotka...muszę sprawdzić, dawno go nie bylo u niej na zdjęciach... Mój to cornish rex, a starszy to devon rex :))Reksy to angielska rasa.
Ściskam mocno Dagi !!!
Pieknie to ujelas..trzeba lapac okruchy szczescia i piekna w kazdym momencie naszego zycia, i byc uwaznym.. Kredens magiczny- pokazany po Twojemu:-)))
OdpowiedzUsuńDokładnie Ameli... :))
UsuńA zdjęcia czasem pomagają dostrzec piękno w rzeczch zwyczajnych, nawet banalnych. pewnie dlatego lubię takie ujęcia ;)
Ściski!! :)
takie dni są potrzebne, takie prawdziwe, codzienne, rodzinne, ciepłe, niby zwyczajne, a niezwykłe, bo żaden się już nie powtórzy, prawda ;)?
OdpowiedzUsuńszczera prawda :))
Usuń