Kiedy w czasie wakacji przyjeżdżała do mnie cioteczka, nota bene rok starsza ode mnie, każdy grosz przepuszczałyśmy na lody. Gałkowe, włoskie, bambino, jakie bądź. Królowała wtedy salmonella i niestety bywały dni, że w okienku lodziarni wisiała odręcznie napisana na szarym, nierówno obtarganym kawałku papieru, złowrogo brzmiąca informacja: NIECZYNNE.
Sierpień spędzałyśmy u niej, na wsi, bo trzeba było pomagać przy żniwach. Między wiązaniem snopków, gotowaniem kompotu z rabarbaru, plewieniem rajek z kartoflami, myciem kanek i truciem much w letniej kuchni, wyrywałyśmy się do wiejskiego baru, gdzie można było oddać się grzesznej przyjemności pochłaniania kilku śmietankowych bambino. Do baru wchodziła Monika, no bo ja młodsza i nie wypada, żeby takie dzieci pojawiały się w takim miejscu. Wychodziła dumnie ze zdobyczą i udawałyśmy się do parku, albo na przystanek autobusowy po drugiej stronie ulicy, gdzie spokojnie, przy dziewczęcych ploteczkach, mogłyśmy rozkoszować się tym niezapomnianym smakiem.
Nigdy więcej lody nie smakowały w ten sposób. I choć dzisiaj od mnogości smaków aż kręci się w głowie, to nic nie dorówna tamtym bambino i włoskim z salmonellą kupionym naprzeciwko Markizy.
Czule spoglądam na taki obrazek, kiedy moj syn wydaje się odczuwać to, co ja kiedyś, tak intensywnie i szczerze oraz z taką ciekawością i wdzięcznością, jak tylko dziecko potrafi.
Dlatego idziemy na lody :)
Sierpień spędzałyśmy u niej, na wsi, bo trzeba było pomagać przy żniwach. Między wiązaniem snopków, gotowaniem kompotu z rabarbaru, plewieniem rajek z kartoflami, myciem kanek i truciem much w letniej kuchni, wyrywałyśmy się do wiejskiego baru, gdzie można było oddać się grzesznej przyjemności pochłaniania kilku śmietankowych bambino. Do baru wchodziła Monika, no bo ja młodsza i nie wypada, żeby takie dzieci pojawiały się w takim miejscu. Wychodziła dumnie ze zdobyczą i udawałyśmy się do parku, albo na przystanek autobusowy po drugiej stronie ulicy, gdzie spokojnie, przy dziewczęcych ploteczkach, mogłyśmy rozkoszować się tym niezapomnianym smakiem.
Nigdy więcej lody nie smakowały w ten sposób. I choć dzisiaj od mnogości smaków aż kręci się w głowie, to nic nie dorówna tamtym bambino i włoskim z salmonellą kupionym naprzeciwko Markizy.
Czule spoglądam na taki obrazek, kiedy moj syn wydaje się odczuwać to, co ja kiedyś, tak intensywnie i szczerze oraz z taką ciekawością i wdzięcznością, jak tylko dziecko potrafi.
Dlatego idziemy na lody :)
love
agnieszka n.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDagi Mara napisała:
UsuńBambino! No tak, one rzeczywiscie mialy niepowtarzalny smak... Nostalgia.
Swietnie to opisalas i poczulam sie jak za dawnych czasow u cioci na wsi... I ten bar... na przeciwko tez byl przystanek autobusowy! :)
Pozdrawiam
Dagi
Odpowiedź:
Witaj Dagi w moich skromnych progach:) dziękuję za Twoją obecność i za miłe słowa :) urbanistyka wiejska jest do przewidzenia, w końcu centrum to centrum ;) monopolowy, autobus, no i kościół też na wyciągnięcie ręki ;)) kocham te wspomnienia :) pozdrawiam:*
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBasia Maryszewska napisała:
UsuńTo jakby o mnie!! Też miałam ciocię tylko o rok młodszą , która przyjeżdżała do mnie do miasta i upajałyśmy się lodami, ale takimi gałkowymi. Kupowałyśmy po osiem czy dziesięć gałek! To były czasy! Smak lodów z tamtych lat- bezcenny...
Basia
Basiu przepraszam za ponowne wklejanie komentarzy, po prostu sobie sama robotę zadałam. A wszystko przez to, że mnie korciło na komórce komentarze czytać ;// no i się doigrałam.
Odpowiedź:
oj bezcenny.... cieszę się bardzo, że masz podobne wspomnienia, to wyjątkowy fragment życia :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńbomimi blog napisała:
UsuńOch! Mam podobne wspomnienia. Lody to lato. Lody to wakacje. Miło się czytało Twoje wspomnienia. Dziękuję za zaproszenie i życzę Ci powodzenia w naszej blogowej wiosce. Jesteś już wśród nas i to jest fajne!
Uściski :*
Moniko bardzo Cię przepraszam za te pomyłki w edytowaniu komentarzy. Po prostu skasowała sobie przez pomyłkę dotychczasowe komentarze i musiałam powklejać z poczty... gapa jestem nieprzeciętna :((
Dzięki wielkie :)
Usuń